http://www.youtube.com/watch?v=BK7xI5v7OI8
- Gotowa ?
Jordi podał mi
rękę i razem weszliśmy do samolotu. Usiadłam na swoim miejscu i wśród gwaru
piłkarzy próbowałam sobie uświadomić, że to prawda, że to wszystko nie jest
snem. Wokół mnie chłopcy z reprezentacji witali się głośno, biegali pomiędzy
siedzeniami, a za nimi zrozpaczona stewardessa pokrzykiwała, by usiedli na
miejsca, bo zaraz odlatujemy. Czekała nas długa podróż do Brazylii.
- Witam pani
Magdo – usłyszałam głos del Bosque – Mam nadzieję, że spędzimy razem cudowny
czas. Chodź, poznasz resztę reprezentacji.
-Panie del
Bosque ! Proszę natychmiast siadać na swoje miejsce ! – krzyknęła stewardessa.
Biedna
kobieta, już wyglądała na wykończoną. A to dopiero początek podróży. A zachowanie chłopaków nie zapowiadało się na
lepsze.
- No teraz
możemy już wstać. Chodź – pociągnął mnie z sobą Iniesta i krzyknął – Cisza !
Przedstawiam wam naszą niezastąpioną Magdę !
Po czym
przeciągnął mnie przez cały samolot, żebym poznała wszystkich jego kolegów z
reprezentacji.
Strasznie spodobał mi się Iker Casillas, był dla mnie bardzo
miły i dobrze nam się rozmawiało.
- Musisz
poznać moją narzeczoną, Sarę. Jutro przyleci z Madrytu. Myślę, że się
zaprzyjaźnicie.
- Tak samo jak
z moją żoną, Victorią. Poznasz ją jutro, przyleci razem z Sarą – usłyszałam od
Ramosa – Kurcze, gdybyśmy my mieli taką piękną dziewczynę w szatni to
zwycięstwo w La Lidze
byłoby nasze.
- Marzenie
ściętej głowy. Nigdy nie zostałabym Madridistką – powiedziałam z uśmiechem do
niego.
- Wszystko
można zmienić – wziął mnie za rękę.
- No już,
amorze, zostaw ją w spokoju, bo jak się Viki i Alba się dowiedzą, to jutro nie będziesz się tak
uśmiechał – przerwał nam ktoś rozmowę – Fernando Torres.
- Miło mi
poznać.
- Spadaj stąd
– warknął do niego Ramos.
El Nino
zacisnął dłonie w pięści. Spojrzałam na nich zdziwiona. A gdzie ta wielka
przyjaźń ? Gdzie to sławne Sernando ? Czyżby to było jedno wielkie kłamstwo pod
publiczność ?
- Jest i mój
przyjaciel ! – krzyknął Andres i przybił sobie piątkę z El Nino.
Tego się już w
ogóle nie spodziewałam. Porozmawiałam chwilę z nimi i poszłam do Jordiego.
Iniesta przy Torresie był kompletnie inny niż w Barcelonie. Tam zawsze
spokojny, opanowany, rzadko kiedy się odzywał. Razem z Xavim tworzył duet, na
którym zawsze można było polegać, czasem wręcz nazywano ich ojcami Barcelony.
Tutaj ? Przy Nando śmiał się, żartował, krzyczał, wręcz szalał. A o Xavim
zapomniał całkowicie. Zupełnie go nie poznawałam. O wiele bardziej wolałam tego
Andresa.
Wyjęłam
Jordiemu słuchawki z uszu.
- Mogę cię o
coś zapytać ?
- Jasne.
Sprawa
Sernando nie dawała mi spokoju. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś od mojego
chłopaka.
- O co chodzi
z Sergio i Fernando ? Myślałam, że się przyjaźnią.
- Bo tak
kiedyś było.
- Kiedyś ?
- Tak. Na
któryś z meczy jakoś tak rok temu przyjechała dziewczyna Ramosa, żeby mu
kibicować. Po wygranej poszliśmy świętować do baru. I Sergio, i Fernando się
mega upili. Viki miała dość patrzenia na to jak wlewają w siebie kolejne
kieliszki i wyszła na dwór. Po chwili dołączył do niej Torres i zaczął się do
niej przystawiać. Wszystko to zobaczył Sergio, pobił go i od tego czasu się do
siebie nie odzywają. A jeśli już muszą to warczą na siebie i mają ochotę się
pozabijać.
- To straszne.
Taka przyjaźń zniszczyła się przez jeden wieczór.
- Nie rozpaczali
nad tym jakoś długo. Sergio spędza teraz prawie cały czas z Ikerem, a Nando z
Iniesta.
- Zauważyłam…
- I muszę
przyznać, że o tego czasu w naszej kadrze zrobiło się weselej.
- Weselej ?
- Andres w
końcu wyluzował.
- Nie poznaję
go właśnie.
- Wkrótce się
przyzwyczaisz. Ale jeśli brakuje ci dawnego Andresa, to nie martw się, po
powrocie do Barcelony będzie taki sam.
Zamyśliłam
się. Spojrzałam w bok i zobaczyłam smutnego Cesca.
- Hej. Co się
stało ?
- Zostawiłem
Lię samą po raz pierwszy na tak długo. Carlota się nią opiekuje.
- Nie mogą tu
przyjechać ?
- Niestety
nie. Carlota ma egzaminy.
- Wytrzymasz
jakoś. Dojedziemy do hotelu, to od razu do nich zadzwonisz. Teraz musisz skupić
się na grze, na zwycięstwie.
- Wiem,
postaram się.
Uśmiechnęłam
się pokrzepiająco do niego.
- A jak sobie
radzisz ?
- Na początku
byłem kompletnie przerażony, zostałem całkiem sam z małym dzieckiem. Ale mogłem
liczyć na pomoc Carloty, chłopaków z drużyny, przyjaciół, wynająłem opiekunkę i
jakoś stanąłem na nogi. Teraz już nie
wyobrażam sobie, że moje życie mogłoby wyglądać inaczej.
- Po Mundialu zostaję na stałe w Barcelonie.
Jakbyś czasem potrzebował kogoś, kto zajmie się Lią, byś miał wolny wieczór,
nie wahaj się dzwonić do mnie.
- Dziękuję.
Wróciłam do
Jordiego. Objął mnie ramieniem, oparłam o niego głowę i zasnęłam.
***
- No chodź, one już czekają –
popędzał mnie Sergio.
- No już, jeszcze tylko umaluję
usta.
- Te kobiety – westchnął
jednocześnie Ramos i Jordi, który siedział u mnie w pokoju.
- Jestem gotowa.
- Alleluja.
Zeszliśmy do holu, gdzie miałam
poznać dziewczyny z Madrytu. Na kanapie siedział Iker, a obok niego prześliczna
brunetka. Naprzeciwko niej, na fotelu, siedziała jej koleżanka, jeszcze
piękniejsza od niej. Sara Carbonero i Victoria Ramos. Dziennikarka sportowa i
modelka. Nagle poczułam się mała i nic nie warta. Przy tych kobietach sukcesu
moje osiągnięcia były nic nie warte.
- Hmm, Sergio.
- Tak ?
- To był chyba zły pomysł –
chciałam zawrócić, ale żona mojego towarzysza akurat nas zauważyła i machnęła
do nas ręką.
- Tutaj kochanie !
- Teraz już musisz iść.
- Cześć – uśmiechnęłam się do
nich nieśmiało.
- Witaj, ty musisz być Magda.
- Iker nam tyle o nas opowiadał,
z tobą wygrają ten Mundial.
Obie wstały, mocno mnie uściskały
i ucałowały w oba policzki. Nigdy bym się nie spodziewała, że one okażą się
takie miłe. Od razu złapałam z nimi świetny kontakt. Sergio z Ikerem wymieniali zadowolone
uśmiechy. Przypisywali sobie całą zasługę, za to, że nasza przyjaźń rozkwitła.
Od tego czasu codziennie
spędzałam czas z Victorią. Stała się moją jedyną przyjaciółką tutaj. Jedyną, bo
mało która z dziewczyn z Barcelony przyleciała do Brazylii. Shaki musiała
zostać, bo mały Milan akurat złapał ospę i ciężko ją przechodził. Julia również
musiała zostać, z tego samego powodu, co Carlota. Z resztą barcelońskich WAGs
nie dogadywałam się tak dobrze, jak z nimi, więc byłam szczęśliwa
zaprzyjaźniając się z Viki. W przerwach
między treningami chłopaków, na które chodziłam obowiązkowo i w dniach, kiedy
oni nie mieli meczy, spędzałam z nią bardzo dużo czasu. Chodziłyśmy na zakupy,
na plażę, wychodziłyśmy na drinka. Czasem dołączała do nas Sara, ale rzadko.
Ona była tutaj w pracy. Ja w sumie też, ale nikt nie określał mi mojego zakresu
zadań. Miałam tylko rozmawiać z chłopakami. I robiłam to bardzo często. Poza
zwykłymi rozmowami i wygłupami z chłopakami z Barcy, bardzo się zaprzyjaźniłam
z Fernando. Jeśli nie widziano mnie z Jordim, bądź Cristianem i Thiago, to było
prawie pewne, że będę gdzieś z Nando i Iniestą, Byłam obecna na każdym treningu,
żeby wspierać chłopaków dobrym słowem. A tak naprawdę stałam sobie z del Bosque
i prześcigaliśmy się w krzyczeniu na chłopaków. Za to przed meczami zmieniałam
się w prawdziwą profesjonalistkę. Żadnego pokpiwania i śmiechu z chłopakami.
Poważna rozmowa i przygotowanie do zwycięstwa. Hiszpania szła do przodu jak
burza. Jeśli będą utrzymywać taki poziom, to w finale zagrozić im będzie mogła
tylko Brazylia, która wygrywała swoje mecze dzięki Neymarowi, który wpadł w
szał strzelania bramek. Pracował na tytuł króla strzelców.
***
Prawdziwą niespodziankę przeżyłam
kilka dni przed ćwierćfinałem. Wychodziłam z hotelu na spotkanie z Viki, która
mieszkała w innym niedaleko ( zasada oddzielenia piłkarzy od ich partnerek nie
obowiązywała tylko mnie, jako ich „dobrego ducha” ) , kiedy wpadłam na
Jonathana dos Santosa, Marca Muniesę, Martina Montoyę i Marca Bartrę.
- Co wy tu robicie ? - spytałam zdziwiona.
- To samo pytanie możemy zadać tobie – popatrzył na mnie
Bartra.
- Ale ja spytałam pierwsza.
- Mieszkamy tu.
- Ja też.
- Sama ? – głupio spytał Bartra.
- Idioto, przecież ona jest tutaj
z reprezentacją – odpowiedział za mnie dos Santos.
- Przyjechaliście kibicować ?
- Ćwierćfinały to już poważna
sprawa.
- Kochanie, czemu nie masz
jeszcze kluczy do pokoju ? Zmęczona jestem.
Pierwszy raz widziałam
dziewczynę, która stanęła obok Jonathana.
- Magda, to moja dziewczyna
Ana.
- Cześć.
Chciałam być miła, a ona
spojrzała na mnie jakbym była jakaś trędowata.
- A ty kim jesteś ? – spytała
mierząc mnie od stóp do głów.
- Magda, dziewczyna Alby, pracuję
w reprezentacji Hiszpanii – odpowiedziałam jej twardym spojrzeniem.
- Miło mi Cię poznać –
uśmiechnęła się, a jej twarz od razu wydała się milsza – myślałam, że jesteś
kolejną natrętną fanką, tyle ich już spotkaliśmy odkąd wysiedliśmy z samolotu.
Już zdążyłam zapomnieć, jakie to wszystko męczące.
- Ana niedawno wróciła z USA.
- To dlatego jeszcze się nie
poznałyśmy – uśmiechnęła się – musimy to nadrobić.
- Teraz nie mogę.
- Może wieczorem ? – namawiał
mnie Muniesa.
- Jeden mały drink – wtórował mu
Bartra.
- No dobra, do zobaczenia tutaj o
20 – zgodziłam się.
Od tego spotkania dzieliłam czas
również na spotkania z nimi. W Barcelonie nie rozmawiałam z nimi jakoś często, zwykle zajęta Jordim albo
innymi, ale tutaj to się zmieniło. Bardzo się zżyliśmy. Często spędzałam z nimi
czas na plaży. Jordi nie miał dla mnie zbyt wiele czasu, więc odbijałam sobie
smutek na rozmowach z Bartrą. Odkryłam, że mamy wiele wspólnego. Świetnie się
rozumieliśmy. Kiedy spytałam go, czemu Sandra z nim nie przyjechała,
powiedział, że musiała zostać, bo robiła zdjęcia do jakiejś gazety. Jasne,
Sergi Roberto został na pewno z tego samego powodu. Bez komentarza. Czasami
było tak, że tonęłam w tych jego zielonych oczach, a do świata żywych
przywoływało mnie głośne wołanie. Miałam z tego powodu lekkie wyrzuty sumienia,
ale one znikały za każdym razem, gdy Jordi brał mnie w ramiona.
***
Chłopcy bez problemu wygrali
ćwierćfinał i półfinał. Byli faworytami do zwycięstwa. Do najważniejszego meczu
pozostało jeszcze 5 dni, więc piłkarze dostali kilka dni wolnego. Cieszyłam się
na to, bo chciałam w końcu spędzić więcej czasu z Jordim. Niby byliśmy razem w
reprezentacji, więc powinniśmy ciągle cieszyć się sobą, ale tak nie było.
Niestety i tym razem los sobie z nas pokpił. Jordi doznał lekkiej kontuzji i
żeby być w pełni sił na finał, musiał zostać w łóżku. Tego wieczoru narzekał
jeszcze na ból głowy, więc siedziałam sama znudzona i przerzucałam kanały w
telewizorze. Nie mogłam liczyć na towarzystwo Sary ani Viki, gdyż spędzały ten
wieczór na romantycznych kolacjach ze swoimi partnerami. Ani Marc, ani Muniesa,
ani Montoya nie odbierali telefonu. Byłam skazana na nudę.
Nagle rozległo się pukanie.
Otworzyłam drzwi uśmiechniętemu Torresowi.
- Masz jakieś plany na ten jakże
cudowny wieczór ?
- Czeka na mnie telewizor i
telenowele brazylijskie.
- Przecież to grzech.
- No ale co poradzę na to, że
Jordi leży uziemiony w łóżku, a sama nigdzie nie pójdę.
- Hmmm, masz pół godziny.
- Na co ?
- Ubierz się ładnie, ja zgarnę
Andresa i pójdziemy się czegoś napić do klubu. Co ty na to ?
- Trzy razy tak.
Po godzinie siedzieliśmy już w
jednym z najmodniejszych klubów. Iniesta miał tak dobry humor, że cały czas
stawiał nam cały czas co raz to nowe drinki. Po dwóch godzinach nadal nie spróbowałam
wszystkich, jakie tu mieli. A założyłam się z Torresem, że do pierwszej w nocy
mi się to uda. Na godzinę, przed końcem mojego czasu, do naszego stolika
dosiadł się
Dani Alves z Neymarem. Oni
też mieli dni wolne przed finałem. Nando, Andres i Alves zaczęli wspominać
Puchar Konfederacji. Szybko znudziło mi się wysłuchiwanie ich bardzo
pasjonujących historii o tym, co działo się w szatniach po meczach. Ney miał
tak samo znudzoną minę jak ja. Po chwili wyciągnął mnie na parkiet. Straciłam
poczucie czasu, strasznie kręciło mi się w głowie. Kiedy spojrzałam na zegarek
Neymara, akurat wybiła pierwsza w nocy. Pędem pobiegłam o stolika, gdzie czekał
na mnie zadowolony Fernando.
- No kochana, zostały ci jeszcze
trzy drinki do spróbowania, a właśnie wybiła pierwsza. Wiesz co to oznacza ?
- Że wygrałeś – wymamrotałam
wściekła.
- Przepraszam, możesz powtórzyć,
bo nie słyszałem – pastwił się nade mną El Nino.
- Że wygrałeś ! – wrzasnęłam mu
prosto do ucha.
- No właśnie. Więc teraz wskakuj
na stół i tańcz.
- Oj nie, nie licz na to.
- Zakład to zakład, a ty
przegrałaś kochana.
- Sama tego nie zrobię.
- Dasz radę Magda – pocieszał
mnie Alves.
- Zatańczę z tobą – powiedział do
mnie całkiem schlany Iniesta i pomógł mi wejść na stół.
*MARC*
Właśnie weszliśmy z Muniesą i
Montoyą do klubu. Moją uwagę od razu wzbudziły krzyki dobiegające z tyłu
lokalu. Spojrzałem w tamtą stronę i zamarłem. Ujrzałem Magdę tańczącą z Iniestą
bardzo niestosowny taniec na stole. Andres na głowę miał założone różowe
stringi, należące chyba do Magdy, która tańcząc leniwie pozbywała się kolejnych
części własnej garderoby. Musiała być kompletnie pijana ! Wokół stołu stał
Fernando Torres, Dani Alves i Neymara, również bardzo nawaleni, którzy krzykami
zachęcali Magdę i Iniestę do dalszego tańca. Nie mogłem pozwolić na to, by
Magda zrobiła po pijaku coś, czego potem będzie żałować przez bardzo długi
czas. Przepchnąłem się przez tłum ludzi w klubie, podszedłem do stołu i
ściągnąłem z niego Magdę. Nie zważając na
oburzone krzyki jej towarzyszy zarzuciłem jej na ramiona moją bluzę i
wyprowadziłem na dwór. Nie mogłem jej w takim stanie zostawić samej, więc
postanowiłem odwieźć ją do hotelu. Magda oparła się na moim ramieniu. Czułem
ciepło jej oddechu na swojej szyi. Dostałem gęsiej skórki. Nagle Magda pocałowała
mnie. W pierwszej chwili moje usta zacisnęły się, potem rozluźniły i oddałem
pocałunek. Po długiej chwili oderwałem się od niej.
- Kocham cię Marc – wyszeptała mi
do ucha.
A ja, mimo że było to tylko
pijackie wyznanie, poczułem się najszczęśliwszym człowiekiem w Brazylii, ba, na
całym świecie….
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
Rozdział dedykuję Darii, mojej znawczyni Christiana Greya i Victorii, której obiecałam już dawno to, że się pojawi w tym blogu :)
Ale się wciągnęłam, jeejku jak mi się podobał!!!! :*/ jg
OdpowiedzUsuńKuźwa, ja tu zdychałam już bez tego rozdziału *__* Ale Iniesta z różowymi stringami na głowie-to się nie klei xdd Czemu tak dziwnie to się skończyło?! XDD /Neymaroowaa.
OdpowiedzUsuńobiecałam tego Iniestę, musiał być :D
UsuńExtra! Magda szaleje! Rozdział suuuper ;)
OdpowiedzUsuńawwwwww *-* chyba nie musze mówić jak bardzo Cie kocham ? *-*
OdpowiedzUsuńCO TA MAGDA, JEZUS MARIA...........
OdpowiedzUsuńrozjebało mnie gorzej niż dzisiejsza rozgrzewka Tello....
Myślę, że nie planujesz czegoś co zniszczy związek Jordiego i Magdy. (:
Jezuuuu, co się dzieje? co za emocje ;) Madzia sie rozkręciła, super rozdział :** Paulina
OdpowiedzUsuń<333
OdpowiedzUsuńJestem normalnie największą fanką Twojego opowiadania! Uwielbiam ten rozdział, ale brakuje mi w nim Jordiego. Ale za to jest Marc, także winy odkupione!
OdpowiedzUsuńNie zaglądasz chyba ostatnio do mnie, bo nie widzę Twoich komentarzy. A szkoda :<
Pozdrawiam! :*
dzisiaj będę czytać Twojego, wcześniej byłam na wsi i nie miałam jak :c :**
Usuńświetny rozdział ale boje się jakie konsekwencje wynikną z tego pocałunku z Marciem.
OdpowiedzUsuńA i mam nadzieje, że Magdzie uda się naprawić przyjaźń Ramosa i Torresa :)
Oczywiście rodział świetny kocham tego bloga i jestem normalnie uzależniona, Zapraszam do mnie i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńuhuhuhu mam nadzieje że Magda będzie z Marc'iem było by meeeega / rozdział super czekam na kolejny ;0 / ♥ Omomomo ♥ z ask'a ;-)
OdpowiedzUsuńAlee się porobiłoo ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnee, pisz dalej !! ;3 / Werandaa ;*
o matko, ale zajebisty rozdział, Iniesta z różowymi stringami na głowie wymiata xDD
OdpowiedzUsuńJejku,cudowny <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajny :D
OdpowiedzUsuńJa to bym nawet chciała, by Magda była z Bartrą ^^
http://kochajtofajne.blogspot.com/ nowy u mnie. Liczę na komentarze.
Bardzo fajny rozdział :)hmm ciekawe, jakie konsekwencje wynikną z tego pocałunku ?! Nie chciałabym, żeby związek Magdy i Jordiego się rozpadł :/
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
I zapraszam do siebie na : http://busco-la-felicidad.blogspot.com/
Młahahahahhhahahaahhahahahah wiedziałam, że między Magdą a Marcem coś będzie wiedziałam! Matko Boska dziewczyno! Coś ty zrobiła z Iniestą! Iniesta jakiego nie znamy.... No ale on?! XD W ogóle sobie tego wyobrazić nie mogłam...
OdpowiedzUsuń