czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 7.

UWAGA UWAGA MAŁE ZMIANY !!!!

  1. Jeśli chcesz mnie powiadomić o nowościach na swoim blogu, klikasz TUTAJ i zamieszczasz linka.
  2. Jeśli chcesz, żebym powiadomiła Cię o nowościach na moim blogu, klikasz TUTAJ i zostawiasz swojego aska, fejsa, gg, itp :)






początek czerwca.

Od powrotu z Hiszpanii dni mijały mi strasznie szybko. Dzieliłam je między ciągłe rozmowy z Jordim, Julią i innymi znajomymi poznanymi w Barcelonie. Tak bardzo się zaprzyjaźniliśmy, że nie czuło się tego, że tak wielka odległość nas dzieli. Razem świętowaliśmy wygraną w Primera Division, co prawda ja byłam w Polsce, ale to ładnie pominęliśmy. Prawie całkowicie ograniczyłam życie towarzyskie w Gdyni, wszystko działo się teraz w Barcelonie. Pomógł mi w tym fakt, że z Mateuszem prawie w ogóle nie rozmawiałam, jedynie z Kasią moje kontakty się polepszały powoli, ale to już nigdy nie będzie to samo. Żałowałam utraty Mateusza, ale widziałam, że teraz jest lepiej, nikt nie czepiał się mnie o byle co. Miałam nadzieję, że z czasem wszystko wróci do normy. Mimo tego czułam, że moje życie nie może być lepsze, spełniłam swoje marzenia, poznałam cudownych ludzi, którzy polubili mnie taką jaka jestem i miałam kogoś, kto z czasem może stać się dla mnie kimś bardzo ważnym. Tylko jedna rzecz sprawiała, że na moim błękitnym niebie pojawiały się burzowe chmury. Ten sen prześladował mnie od powrotu z Katalonii. Pojawiał się kilka razy w tygodniu. Zawsze taki sam. Zawsze on, ten jego nieziemski uśmiech i zielone oczy. Za każdym razem zatracałam się w nim tak samo. Za każdym razem budziłam się smutna, że to już koniec. Wiedziałam, co wyraża. Że jest to to, o czym skrycie marzyłam, czego podświadomie pragnęłam. Wiedziałam także, że on nigdy nie będzie mój. Że to pożądanie jest bezsensowne, ale niestety silniejsze ode mnie. Jeszcze nigdy nie czułam z nikim takiego przyciągania. Ten sen mimo iż taki przyjemny, został nazwany przeze mnie koszmarem. Dlaczego ? Bo przypominał mi o tym, czego nie mogłam mieć. Nienawidziłam siebie za niego. Miałam kogoś, Jordiego, który stawał się dla mnie kimś bardzo ważnym, a ja jak idiotka śniłam o kimś innym. Najgorsze było to, że wizja jego uśmiechu męczyła mnie również w dzień, wystarczyła chwila zamyślenia, a już miałam go przed oczami.
Tak samo było teraz. Zganiłam się w duchu "Pomyśl o Jordim. Albo lepiej, skup się na lekcji idiotko". Z zamyślenia wyrwał mnie wibrujący telefon. Byłam akurat na lekcji hiszpańskiego, więc ukradkiem spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Thiago, czyli pewnie Julii znowu rozładował się telefon i korzysta z telefonu swojego chłopaka.

  • No co chcesz Julia ? - wyszeptałam - Jestem na lekcji.
  • Jaka Julia ? - zaśmiał się Thiago - To ja, twój ulubiony piłkarz.
  • Pominę to ostatnie zdanie.
  • No tak, tak, ja tylko żartowałem. No przecież wiem, że jest Jordi - powiedział obrażony.
  • Przestań. Chcesz coś ? Bo mam lekcję.
- Magda, czy ty rozmawiasz przez telefon ? - usłyszałam.
- Nie, no gdzie, co pani wymyśla.
  • No właśnie chciałem się spytać, gdzie masz tę lekcje.
  • Co ?
  • No w jakiej sali.
  • 9 - szybko się rozłączyłam, bo nauczycielka zaczęła do mnie podchodzić. 
- Korzystałaś z telefonu. 
- Wcale nie - zaprzeczyłam, chodź wiedziałam, że mi nie uwierzy.
- To prawda, ona się obróciła do tyłu i tłumaczyła mi zadanie - wstawiła się za mną Kasia. Uśmiechnęłam się do niej i wyszeptałam : "dzięki". Nagle drzwi się otworzyły i wszystkie głowy zwróciły się w stronę czterech osób, które weszły do klasy. Zaniemówiłam, nie wierzyłam w to, co się dzieje. Nauczycielka spojrzała w stronę gości.
- Słucham ? W czym mogę pomóc ? - zapytała po polsku.
- Dzień dobry - zaczął jeden z nich płynnie po hiszpańsku - Przepraszamy, że przeszkadzamy, ale możemy zwolnić Magdę z lekcji ?
- Jak to ? Magda, czy to twój kolejny pomysł na ucieczkę ? - zwróciła się do mnie, ale nie odpowiedziałam. Nie docierało do mnie to, co widzę. Reszta klasy również patrzyła zaskoczona na nich.
- Nieee - wyjąkałam. Chłopcy uśmiechnęli się do mnie.
- To co, możemy zwolnić Magdę ? I tak lekcja zaraz się kończy.
- Niestety, ale mogą ją zwolnić tylko osoby pełnoletnie.
- Nie ma z tym problemu - uśmiechnął się - tylko chwilę, który z nas jest najstarszy?
Zaczęli przeszukiwać swoje dowody w poszukiwaniu tego, który urodził się najwcześniej.
- Proszę bardzo, o to zwolnienie - powiedział po chwili zielonooki chłopak - może być ?
- Tak - odpowiedziała nauczycielka - Magda możesz zabrać swoje rzeczy. Ja nie wiem, co się w tej szkole teraz dzieje.
- Do widzenia - wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z sali z chłopakami.
*
- No, co wy tu robicie ? - spytałam spoglądając "wściekle" na Thiago, Marca, Cristiana i Sergi Roberto po wyjściu z sali.
- No ten, my no - zaczęli kręcić, zaśmiałam się i przytuliłam ich na powitanie.
- Tak bardzo za wami tęskniłam !
- Nie jesteś zła, że tu jesteśmy ? - spytał z niedowierzaniem Cristian.
- Ale dlaczego miałabym być ? Już myślałam, że was więcej nie zobaczę.
- Na to byśmy ci nie pozwolili - zapewnił mnie Marc.
- Ej, a gdzie jest Jordi ? - uśmiech nagle zniknął z mojej twarzy - Mówił, że przyjedzie.
- No właśnie - wyjąkał Thiago - myśleliśmy, że może nie zauważysz, że go nie ma.
- Co ty gadasz ? - parsknął Sergi.
- No nie okłamujmy jej - zaczął Marc.
- Ja jej to powiem - przerwał mu Thiago - Alba miał tu przyjechać zamiast nas, ale jego mama zachorowała. Nie chciał marnować biletu i zaproponował Julii, żeby przyjechała.
- Szkoda - zasmuciłam się, na co Cristian od razu objął mnie ramieniem - To czemu jej tu nie ma ?
- Bo ma jutro zaliczenie na studiach.
- Dlatego masz całą naszą czwórkę - radośnie powiedział Marc, uśmiechając się szeroko i rozkładając ramiona, by mnie przytulić. Mimowolnie wtuliłam się w niego i od razu poczułam się lepiej. Pachniał cudownie, co udało mi się zauważyć.
- No już,już wystarczy tych czułości gołąbeczki - zaśmiała się reszta, tylko Sergi Roberto przyglądał nam się w ciszy. Uśmiechnęłam się dziarsko.
- To nie będziemy tak tu stać, idziemy zwiedzać miasto !
- Chciałaś powiedzieć, położyć się na plażę - wszedł mi w słowo Tello.
- No tak tak, chodźcie, bo zaraz mnie wrócą na lekcje.
****
Cały dzień siedzieliśmy na plaży. Mimo tego chłopacy nadal mieli siłę, żeby szaleć jak dzieci. Ja już od dawna siedziałam tylko na piasku i oglądałam ich wygłupy. Cieszyłam się, że przyjechali, ale brakowało mi Jordiego. Myślałam, że jeśli już ktoś z Barcelony przyjedzie do Polski, to będzie to właśnie on. Było mi przykro, naprawdę za nim tęskniłam, ale wiedziałam, że nie mógł. Że gdyby nie choroba jego mamy, to właśnie on siedziałby ze mną na plaży. Wyglądałoby to inaczej, to jest pewne. Z drugiej strony nie byłam pewna jak to wszystko, by się potoczyło. Nie czułam się w pełni gotowa na związek, choć był on dla mnie bardzo ważny. Jakaś część mnie cieszyła się, że nie muszę się tym zastanawiać, że mogę po prostu cieszyć się mile spędzonym czasem z chłopakami. Ich radosne krzyki sprawiały, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Dostałam smsa od Alby : "Przepraszam, to nie tak miało wyglądać, tak bardzo za tobą tęsknię. J". Uśmiech mi przygasł, co od razu zauważył Tello.
- Zimno ci, co ?
- Nie - zaprzeczyłam.
- Trzymaj moją bluzę.
- Pozbywasz się już drugiej bluzy - zaśmiałam się.
- Wiem, że są w dobrych rękach. A teraz mów, co się stało.
- Nic, zamyśliłam się.
- Spodziewałaś się Jordiego.
- Nie, to nie tak.
- Magda, nie zaprzeczaj, bo to widać.
- Ale ja się naprawdę cieszę, że tu jesteście. Tęskniłam za wami. - zapewniłam go.
- No dobra, wierzę - przytulił mnie i poleciał do chłopaków.
Wtuliłam się w jego bluzę, żeby nabrać odwagi i odpisałam Albie : "To nic, spotkamy się kiedy indziej. Uśmiechnij się i życz zdrowia mamie, M". Na więcej nie było mnie stać, bolała mnie ta różnica odległości. Nawet jeśli chciałabym budować z nim związek, czego w głębi duszy pragnęłam, to to była największa przeszkoda niszcząca go.
- Jesteśmy aż tak nudni, że siedzisz z telefonem ? - spytał ze smutną miną Marc i usiadł koło mnie.
- Odpisywałam na smsa. Wcześniej nie miałam odwagi.
- Znam to uczucie - popatrzył mi w oczy. Odwróciłam wzrok, nagle poczułam się niekomfortowo w jego towarzystwie. Długo jeszcze siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy. Z każdą chwilą czułam się w jego towarzystwie coraz swobodniej.W końcu chłopacy rozsiedli się koło nas i przerwali nam rozmowę. Poczułam pewien niedosyt, chciałam więcej.
- No, to się zmęczyłem - powiedział Thiago, któremu mimo to uśmiech nie schodził z twarzy. Tworzyli z Julią taką radosną parę. Szkoda, że nie mogła przyjechać.
- Dziwi cię to ?
- Nie - parsknął śmiechem i przybił sobie piątkę z resztą - Tu jest cudownie, ja nie rozumiem jak my mogliśmy tu nie przyjeżdżać.
- Bo byliście głupi - pokazałam mu język.
- Och, no wiesz - udał, że się obraża, na co Tello wstał z piasku i skoczył na niego. Zaczęli się siłować przy wtórze pokrzykiwań Sergiego.
- Czemu jesteś taki cichy ? - spytałam Marca, który nie dołączył do zabaw chłopaków.
- Jakoś nie mam ochoty - wstałam i przyłożyłam mu rękę do czoła.
- Nie no, gorączki nie masz - powiedziałam poważnie, na co on się zaśmiał - Takiego lubię cię bardziej.
Spojrzał mi w oczy, które przyciągały mnie swoją zielenią. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie Thiago, który podszedł do nas.
- Jestem zmęczony, wracamy do hotelu.
Wróciłam do domu koło drugiej, rodzice nawet nie pytali z kim byłam. Bardzo to w nich lubiłam.
******
Piłkarze zostali w Polsce przez 3 dni. Upłynęły nam na zwiedzaniu Trójmiasta, zabawach na plaży i jedzeniu w restauracjach. Hiszpanie naprawdę dużo czasu spędzają na jedzeniu., to aż niewiarygodne ile. Przez nich będę gruba. Na szczęście, żeby temu zapobiec biegaliśmy rano na plaży. Znaczy się rano było pojęciem względnym, 12.30 dla mnie porankiem nie była, ale Sergi uparł się, że jest. Do szkoły nie chodziłam, rodzice, gdy usłyszeli, kto przyjechał, pozwolili mi zrobić sobie wolne.
To był ostatni wieczór chłopaków w Gdyni, następnego dnia musieli wracać. Tak szybko minął nam czas spędzony razem. Będąc z nimi wyobrażałam sobie, jak cudownie wyglądałoby moje życie gdybym żyła w Katalonii. Niestety było to marzenie, które nigdy się nie spełnić. Myśl, że tracę tak cudowną rodzinę wywoływała w moich oczach łzy. Aby uczcić ich wyjazd poszliśmy do klubu w centrum miasta.
- No to idziemy pić - powiedział Tello i ruszył do baru. Wtórował mu Thiago. Oni byli jacyś niezaspokojeni, ciągle pili. Zaczynałam się zastanawiać, gdzie oni mieszczą ten cały alkohol. Faceci - ich nie zrozumiesz.
- Chodź, postawię ci drinka - zaproponował mi Sergio. Nie musiał mnie dwa razy prosić, po chwili wszyscy w czwórkę okupowaliśmy bar.
- Co za pijaki z was, aż wstyd - powiedział Marc na powitanie.
- No tak, abstynent przyszedł - zaśmiałam się.
- Kpisz sobie ze mnie ? - zapytał groźnie obrońca.
- Tak - popatrzyłam mu odważnie w te zielone oczy i od razu zaczęłam tego żałować. Bartra wyniósł mnie na środek parkietu. Tańczyliśmy tak długo, że aż nie czułam nóg. Podeszłam do baru i klapnęłam na krzesło.
- Gdzie chłopacy ? - spytałam równie zdziwionego brakiem kolegów Marca.
- Pewnie znowu gdzieś zniknęli, wrócą rano.
- Czyli zostaliśmy sami...
- Przeszkadza ci to ?
- Nie, oczywiście, że nie - zaśmiałam się ukrywając strach. Nie byłam pewna, tego co mogę zrobić, będąc tylko z nim.
- Wiesz co, nudno tu, chodźmy się przejść.
Wyszliśmy z klubu i skierowaliśmy się w stronę plaży. Księżyc jasno świecił, wieczór był dosyć chłodny, więc Marc dał mi swoją marynarkę. Szliśmy powoli bulwarem w ciszy. Nie była to wymuszona cisza, raczej taka, w której cudownie się milczy. Przerwał ją Bartra, który objął mnie ramieniem.
- Marc ... - zaczęłam. Spojrzał mi głęboko w oczy i pochylił się....




W KOMENTARZACH PISZCIE TO, CO WASZYM ZDANIEM SIĘ WYDARZY :)


~~~~~~~
Dedykuję ten rozdział Patrycji  ,  która zadedykowała mi już 2 rozdziały :**

Przepraszam, że rozdział jest taki krótki, ale chciałam zostawić Was w niepewności, co wydarzy się dalej :P

WYJEŻDŻAM NA WIEŚ, WIĘC KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ DOPIERO W SIERPNIU

DZIĘKUJE WAM ZA TE PONAD 2000 WYSWIETLEŃ !!!! :****  Nie spodziewałam się nawet 1/5 z nich ;o

HISZPANIA W FINALE PUCHARU KONFEDERACJI !!!! <3








4 komentarze:

  1. NIE .. tylko nie w sierpniu x.x nie rób mi tego xd
    Świetny roździał ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny, szkoda, że następny będzie dopiero w sierpniu :( mam nadzieje, że się pocałują :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Buzi, buzi...If you know what I mean :D Rozdział świetny <3 I to mi mówią że dobrze piszę :OO :* Muchaaas Gracias za dedyczka *_* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Z każdym rozdziałem lubię ten blog coraz bardziej...:)
    Magda znajduje się w ciężkiej sytuacji... Z jednej strony Jordi, z drugiej Marc... Osobiście kibicuję Bartrze i mam nadzieję, że piłkarz pocałuje bohaterkę w następnym rozdziale :D

    OdpowiedzUsuń