środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 2.

Piłkarze podeszli do Tito po ostatnie wskazówki. Ja nadal czułam na sobie ten jego palący wzrok. Uśmiechnęłam się do siebie. To, że na mnie patrzył, przecież nic nie znaczy. To sławny na cały świat piłkarz, może mieć każdą. Pewnie taki uśmiech przed meczem do dziewczyn na trybunach to dla niego chleb powszedni, sposób na rozpoczęcie meczu,  na odstresowanie się. Pewnie tu, gdzieś między nami, siedziała jego dziewczyna. Może, raczej na pewno, ten uśmiech nie był skierowany do mnie. Mimo wszystko pozwoliłam sobie myśleć, że jednak uśmiechnął się do mnie. To miała być najpiękniejsza noc mojego życia, kiedy marzenia miały się spełnić. To, co się wydarzyło, idealnie pasowało .
- O, jaki ładny uśmiech - powiedział Mateusz - nie ruszaj się zrobię ci zdjęcie. Z czego się tak cieszysz ?
- Jeszcze się pytasz ? - zaśmiałam się wskazując ręką na boisko, na którym akurat zabrzmiał gwizdek rozpoczynający mecz.
Nasze miejsca były najlepszymi na stadionie, wszystko było widać idealnie. Ehhh, fajnie jest być takim VIPem i oglądać tak mecze za każdym razem. Te WAGs nawet nie wiedzą, jak im dobrze. Pierwsza jedenastka, standardowo, jak zwykle ta sama, z boskim Messim, Iniestą i Xavim gotowymi poprowadzić Blaugranę po zwycięstwo. On też grał, radził sobie świetnie. Wydawało mi się, że jak przebiegał niedaleko mojej trybuny, to spojrzał w moją stronę. O, właśnie dostał piłkę i sam biegnie na bramkę ! Aż wstałam z wrażenia z krzesełka dopingując go. No ale niestety,bramkarz obronił. Cóż, będą jeszcze inne szanse, to przecież niezwyciężona Barcelona.
- Co tak skaczesz jak wariatka ? - spytał Mateusz ze śmiechem. 
- Cii - przerwałam mu, bo wydawało mi się, że znowu się na mnie spojrzał jak biegł na swoją pozycję. Chyba zaczynałam wariować.
- Żadne ci - zaprzeczył - Popatrz jak się wszyscy na ciebie gapią tutaj. 
- No i dobrze, niech się patrzą - obruszyłam się - Przynajmniej zobaczą jak się kibicuje.
Nagle usłyszałam pisk " Daaaaawaj kochanie ! Trzymaj piłkę, nie daj się im ! Większy jesteś !". Rozejrzałam się dookoła i na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. To Shakira wstała i zaczęła skakać przed barierką, bo jej ukochany szarżował z piłką na bramkę przeciwników. No tak, zawodnicy po raz kolejny udowodnili nam, że w tym klubie nie ma określonych pozycji. Shakira zauważyła, że się na nią patrzę i uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo wskazując boisko.
Minęła prawie połowa pierwszej części meczu, a na Camp Nou nadal bezbramkowy remis.
- No dalej chłopaki, nie rozczarujcie mnie dzisiaj - szepnęłam do siebie.
Kolejna niewykorzystana akcja, stadion zaczął się trochę niecierpliwić. No gdzie ta bramka? 
Nagle przez trybuny przetoczył się zbiorowy jęk. To Valladolid wykorzystał swoją szansę i na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy ustanowił wynik na 1:0. To była niezaprzeczalnie jego wina, to on pozwolił przejść zawodnikowi Realu z piłką. Tito zawołał go do siebie, widać było, że jest wściekły. A on ? On go w ogóle nie słuchał, wzrokiem błądził po trybunach aż w końcu odnalazł...... mnie ! Uśmiechnęłam się pokrzepiająco,  jeszcze to nadrobią.
Po gwizdku zawodnicy ze smutnymi minami potoczyli się do szatni. Nie ważne, że zbliżał się koniec sezonu, oni nadal walczyli  o jak najlepszy wynik. Przechodzili obok mnie, widziałam ten smutek bijących od nich, chciałam ich pocieszyć jakoś, ale wiedziałam, że od tego mają swoje partnerki, które siedzą kilka krzeseł ode mnie. Na końcu szedł on, zbliżając się do mojego miejsca podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Jeszcze nikt nigdy tak na mnie nie patrzył. Jego spojrzenie przewiercało mnie na wylot. Uśmiechnęłam się do niego dodając mu otuchy. Jego twarz na chwilę się rozjaśniła, ale nadal był zdołowany tym straconym golem.
- I jak, podoba ci się mecz ? - spytał Mateusz - bo jak dla mnie to nie pokazują wszystkiego na co ich stać.
- Jak możesz tak mówić ? - oburzyłam się - każdy może mieć zły dzień.
- Ale czemu akurat dzisiaj ?
- Oj nie przesadzaj - zdenerwowała mnie jego postawa. Obróciłam się i zaczęłam obserwować trybuny. Nagle poczułam, że ktoś mi się przygląda, po chwili wstała i do mnie podeszła.
- Cześć - powiedziała.
- Ożesz w dupę - wyszeptałam, na co Mateusz parsknął śmiechem, po czym już głośno - Cześć !
- Jestem Shakira - powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła do mnie rękę - ale pewnie już to wiesz.
- No tak - obie parsknęłyśmy śmiechem, potrząsnęłam jej ręką - Jestem Magda.
- Miło mi cię poznać. Podeszłam, bo podoba mi się twoja sukienka .
- Naprawdę ? - spytałam speszona. 
- Tak - zaśmiała się - Pierwszy raz jesteś na meczu ?
- To aż tak bardzo widać ? - opowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie traktuj tego jako wady ! - wykrzyknęła - Tak przyjemnie się na ciebie patrzy. Na tę radość bijącą z twoich oczu, na to jak z zapartym tchem oglądałaś mecz. No i w końcu pojawił się tu ktoś, kto trochę ożywił te trybuny.
- No tak - po raz kolejny się zaśmiałam, przy Shak nie dało się zachowywać się inaczej - Nie da się nie zauważyć tego "entuzjazmu" bijącego od was.
- Nie, to nie tak - zaprzeczyła - My naprawdę im kibicujemy. Popatrz, prawie każda z nas ma na sobie koszulkę swojego ukochanego zawodnika. Tylko, że dla nas to już normalne , kiedyś wszystkie reagowałyśmy tak, ja ty.
- No i ty - dodałam.
- No tak - roześmiała się.
- A gdzie masz Milanka ? Jest taki słodki.
- Został w domu, nie lubi tego hałasu - powiedziała smutnie - Ale na pewno ogląda tatę przed telewizorem. Pewnie jeszcze nie rozumie, co się dzieje. 
- Ale małego mistrza trzeba wprawiać od początku - w oddali usłyszałam jak ktoś woła moją rozmówczynię.
- No, niestety będę musiała już iść - powiedziała po raz kolejny ze smutkiem.
- A mogę dostać autograf ? - spytałam nieśmiało.
- Jasne - podpisała mi się w notesie, po czym wyjęła swój telefon i zrobiła nam wspólne zdjęcie - No, wkrótce będziesz sławna dziewczyno.
- O nie - udałam przerażenie i obie się zaśmiałyśmy.
- Poczekajcie, też chcę was uwiecznić - powiedział Mateusz i zrobił nam fotkę. Coś czułam że powieszę ją sobie nad łóżkiem. Shakira pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i poszła do swoich znajomych.
- Wow, to było niesamowite - powiedziałam rozmarzona.
- Zobacz, wyszłyście jak dwie najlepsze przyjaciółki - powiedział pokazując mi zdjęcie.
- Ty ! Masz rację !  - zaśmiałam się. 
Kończyła się przerwa, zawodnicy pojawiali się na boisku.. Po raz kolejny opuszczał szatnię jako ostatni. Wychodząc rozmawiał z Cristianem Tello, wydawał się taki spokojny, pewny siebie. Mijając mnie oboje obrócili się w stronę trybun i posłali mi promienny uśmiech. Odpowiedziałam tym samym, myśląc, że to musi być sen. Już nie miałam wątpliwości, że on uśmiechał się właśnie do mnie.
Zawodnicy grali jak nowo narodzeni, zupełnie nie przypominali tych, którzy rozegrali tu pierwszą połowę. Agresywni, zdeterminowani, odważni, waleczni - taką Barcelonę znałam i kochałam - taka Barcelona grała właśnie na boisku. Widać było, że rozmowa z Tito wiele im dała. Stwarzali akcję za akcją, w końcu im się udało ! Bramkę wyrównującą zdobył wielki Messi.
Przez stadion przetoczył ogromny ryk radości ponad 90 tysięcy kibiców. Wydawało się, że i tak najgłośniej krzyczałam ja, Shakira i Antonella. Widok cieszących się chłopaków na murawie przyprawił mnie o łzy szczęścia. Marzyłam, żeby to zobaczyć odkąd obejrzałam swój pierwszy mecz 5 lat temu. Mecz trwał dalej, kolejna świetna okazja została niewykorzystana. Tak bardzo chciałam, żeby wygrali, wtedy już nic więcej do szczęścia nie byłoby mi potrzebne.
Zbliżał się koniec, sędzia doliczył 3 minuty. 
- No dalej chłopaki. Wiem, że dacie radę - wyszeptałam do siebie.
I wtedy to się stało ! Błąd obrońców Valladolid, szybka kontra i już ! Piłka w bramce przeciwników ! A strzelcem drugiej bramki był właśnie on ! Wszyscy skacząc po boisku cieszyli się ze zwycięskiej bramki. A on ? On podbiegł pod nasze trybuny i zadedykował mi tego gola. Moje serce wywinęło koziołka z radości. Wszyscy fotoreporterzy zaczęli mu robić zdjęcia, po czym odwrócili się w naszą stronę zastanawiając się dla kogo był ten gol. Dobrze, że nie wpadli na to, że chodzi o mnie.
- Jak myślisz, o kogo mu chodziło ? - spytał mnie Mateusz. 
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiedziałam uśmiechając się szeroko do tego, który zadedykował mi gola.
Sędzia zakończył mecz. Blaugrana cieszyła się kolejnym zwycięstwem. Widok tych sławnych piłkarzy cieszących się jak dzieci i wygłupiających się na boisku wywołał na mojej twarzy ogromny uśmiech. Jeszcze trochę, a moja twarz pęknie od nadmiaru uśmiechu.
Tym razem wszystkie WAGs skakały z radości. Gdzieś z boku zawołała mnie Shakira i pokazała dwa uniesione kciuki. W dole na murawie chłopacy zrobili ogromną kanapkę rzucając się na niego, bohatera meczu. Najpierw doprowadził do straty gola, potem wygrał mecz. O tym pierwszym już nikt nie pamiętał. Mateusz ciągnął mnie do wyjścia, ale nie chciałam jeszcze wychodzić. Chciałam jeszcze nacieszyć się stadionem, meczem, widokiem zawodników. A poza tym intuicja mówiła mi, że powinnam jeszcze zostać. Mateusz trochę się obraził, bo był zmęczony ale no proszę, jak można być zmęczonym i chcieć iść już z Camp Nou ? Najchętniej bym tu zamieszkała. 
Zawodnicy powoli zaczęli iść w stronę szatni. On stał jeszcze na boisku i rozmawiał. Tym razem z Thiago Alcantarą, który poklepywał go po plecach. Wyglądali tak, jakby się o coś spierali. Podszedł do nich jeszcze Tello, po przyjacielsku walnął go w głowę i pociągnął w stronę korytarza. Szli powoli, Tello i Alcantara popatrzyli w moją stronę, on nie chciał. Wyglądał jakby się bał.
Byli coraz bliżej. Usłyszałam strzępki  rozmowy.
- No dawaj ! Czego się boisz ? - krzyczał Tello.
- No przecież ona nie gryzie - popierał go Alcantara.
- No dobra - dał się w końcu przekonać i ruszył w moją stronę. Oni zwolnili jakby chcieli zobaczyć co się wydarzy.
Powoli zbliżył się do mojego miejsca i oparł o barierkę. Z bliska wyglądał jeszcze lepiej niż na tych wszystkich plakatach w moim pokoju. Z wrażenia zaparło mi dech w piersiach. Spojrzał się jeszcze raz w stronę kolegów z drużyny, którzy spojrzeniem dodali mu odwagi. Wtedy pochylił się w moją stronę i uśmiechnął delikatnie.
- Cześć - wyszeptał nieśmiało - Jestem....




~~~~



No to potrzymam Was jeszcze w niepewności :)

Naprawdę czekam na komentarze, doceniam wszelką krytykę.

13 komentarzy:

  1. zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie go czytam :) i miałam Ci napisać że u mnie też jest nowy XD

      Usuń
    2. świetny rozdział ale o kogo chodzi może o Albę nie wiem kiedy nowy ?

      Usuń
  2. myślałam, że to będzie przewidywalne gówno, ale jest ŚWIETNE!!!!:**

    OdpowiedzUsuń
  3. No ale kto to jest? Przez Ciebie nie będę teraz po nocach spać, bo będę myśleć kto to jest. Chociaż mam pewne podejżenia kto to... :D Jak już Ci mówiłam, kocham ten blog <333 i rozdział też genialny. Na prawdę nie mogę uwierzyć, że to Twój pierwszy blog :D Już nie mogę doczekać się następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No ale kto to jest? Przez Ciebie nie będę teraz po nocach spać, bo będę myśleć kto to jest. Chociaż mam pewne podejżenia kto to... :D Jak już Ci mówiłam, kocham ten blog <333 i rozdział też genialny. Na prawdę nie mogę uwierzyć, że to Twój pierwszy blog :D Już nie mogę doczekać się następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kim jest ten gościu ?! Ciekawość mnie zżera .powiem ci że fajnie piszesz ;)
    Zapraszam do mnie proszę o komentarz
    http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/
    Sara

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś domyślam się, kto to może być ;) Pisz dalej, bo swietnie ci to wychodzi, czekam na następny ;*
    PS.: Usuń kod obrazkowy ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki kod obrazkowy ?? niezbyt ogarniam takie rzeczy, grunt że umiem posta wstawic ;D

      Usuń
  7. Jeju, ten blog jest świetny, biorę się za niego od początku :)
    Ale kto to jest? Kto 'bajeruje' bohaterkę?! Rozwiej moje wątpliwości! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na nowy somos-tan-felices.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest cudowne, czekam na kolejne rozdziały <3 ;***

    OdpowiedzUsuń