http://www.youtube.com/watch?v=wwCykGDEp7M
Już dwa dni minęły od mojego wyjścia ze szpitala, 10 odkąd dowiedziałam się, że moje dziecko nie żyje. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca w domu. Nie wychodziłam z łóżka, nie potrafiłam. Jeśli bym wyszła, musiałabym przejść obok pokoju mojego małego Leo. Pokoju, który już nigdy nie będzie wykorzystany, bo jego nie ma. Mojego dziecka już nie ma. Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. To wszystko była moja wina. Na początku chciałam, żeby to dziecko zniknęło, i tak też się stało. Mimo że już dawno zdążyłam je pokochać. Leo był częścią mnie. Dlatego teraz czuję się niekompletna, niepełna. Brakuje mi tej części, która była odpowiedzialna za miłość. Potrafię teraz tylko siedzieć i patrzeć w pustkę. Nie jestem w stanie okazywać uczuć, po prostu nie potrafię. Widzę, że ranię tym Jordiego, ale nie umiem inaczej. Nie potrafię odwzajemnić jego uczucia. Tym bardziej nie potrafię dzielić z nim smutku. Bo to przeze mnie to dziecko nie żyje. Nie potrafię mu teraz spojrzeć w oczy. Dlatego niby jesteśmy razem, ale oddzielnie. Oddzielnie przeżywamy naszą małą tragedię. Nie potrafimy znaleźć w sobie oparcia, mimo że wiemy, że wtedy byłoby nam lepiej. To, co się stało powoli nas od siebie oddala. A ja nie potrafię znaleźć sposobu, by to zmienić...
*JORDI*
Nie mogę sobie znaleźć miejsca w domu. Widok płaczącej ciągle Magdy doprowadzał mnie samego do płaczu. Nie mogłem patrzeć jak ona cierpi. Też czułem smutek, ale nie mogłem sobie wyobrazić, jak wielki musiał być jej. Mój równoważył się ze szczęściem, że ona żyje, że nie zostałem sam na świecie. A Magda zachowywała się, jakby tak właśnie było. Nie dopuszczała mnie do siebie, nie pozwalała sobie pomóc. Stałem w drzwiach pokoju i przyglądałem się mojej ukochanej. Patrzyła w okno, po jej twarzy ciekły łzy, a ona kręciła głową z przekonaniem. Znałem ten widok już na pamięć. Za każdym razem tak samo rozdzierał mi serce.
Zaczął wibrować mi telefon. Dzwonił Fabregas. Kolejny telefon od kolejnego zaniepokojonego kolegi z drużyny. Doceniałem to, że się martwili ale potrzebowałem, potrzebowaliśmy, czasu by sobie ze wszystkim poradzić.
Rozdział zadedykowany mojej kochanej cudownej Lonie <3
Jeszcze 3 posty i pożegnamy się z tym blogiem ;c w sumie to już mi smutno....
Mam nadzieję, że się podobało.
Po raz kolejny zaproszę was na mojego drugiego bloga .
*JORDI*
Nie mogę sobie znaleźć miejsca w domu. Widok płaczącej ciągle Magdy doprowadzał mnie samego do płaczu. Nie mogłem patrzeć jak ona cierpi. Też czułem smutek, ale nie mogłem sobie wyobrazić, jak wielki musiał być jej. Mój równoważył się ze szczęściem, że ona żyje, że nie zostałem sam na świecie. A Magda zachowywała się, jakby tak właśnie było. Nie dopuszczała mnie do siebie, nie pozwalała sobie pomóc. Stałem w drzwiach pokoju i przyglądałem się mojej ukochanej. Patrzyła w okno, po jej twarzy ciekły łzy, a ona kręciła głową z przekonaniem. Znałem ten widok już na pamięć. Za każdym razem tak samo rozdzierał mi serce.
Zaczął wibrować mi telefon. Dzwonił Fabregas. Kolejny telefon od kolejnego zaniepokojonego kolegi z drużyny. Doceniałem to, że się martwili ale potrzebowałem, potrzebowaliśmy, czasu by sobie ze wszystkim poradzić.
- Hej, co robisz ?
- A jak myślisz ?
- Nie możesz się tak cały czas zadręczać. Musimy się spotkać.
- Wiesz, że nie mogę. Nie zostawię jej samej.
- Shakira z Gerardem już do Ciebie jadą.
- Ale to niczego nie zmienia.
- Zmienia wszystko. Wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj do mnie. Mam pewne informacje dotyczące wypadku Magdy.
- Nie mogłeś mówić tak od razu ?!
- Nie chciałem, bo teraz będziesz się martwił. Do zobaczenia.
Po chwili samochód Shakiry i Pique zajechał na podjazd. Czekałem już na nich przed domem gotowy do wyjazdu.
- Jak ona się czuje ? - Shak przytuliła mnie na powitanie.
- Bez zmian.
- A ty ?
- Tak samo jak dziesięć dni temu.
Przytuliła mnie jeszcze raz i pojechałem do Fabregasa. Otworzył mi drzwi z Lią na rękach.
- Opowiadaj, czego się dowiedziałeś ! - rzuciłem na powitanie.
- Chodź, wejdź do salonu i siadaj. Napijesz się czegoś ?
- Nie baw się w cholerną panią domu tylko opowiadaj !
- No tak, masz rację. Złapali sprawcę.
- Jak to ?! Czemu ja nic o tym nie wiem ?!
- Bo zamknąłeś się z Magdą w domu jak w bunkrze i nie dopuszczacie nikogo do siebie.
- Wcale tak nie jest.
Spojrzał na mnie znacząco.
- No dobra, ale sam rozumiesz. Kto to zrobił ?
- Nie uwierzysz .... Mateusz.
- Nie ! Zabiję skurwiela ! Od dawna próbował zniszczyć jej życie, ją zniszczyć i w końcu mu się to udało. Nie odpuszczę mu.
- Spokojnie stary. Już jest złapany i przewieziony do Polski. Właśnie rozpoczyna się postępowanie przeciw niemu w sądzie. Oby dostał dożywocie i zginął marnie w więzieniu - dodał z wrednym uśmiechem.
- Społeczeństwo hiszpańskie to wymogło. Chcieli zrobić samosąd. Wszyscy kochają Magdę i cały kraj cierpi teraz razem z wami.
- Czemu ja nic o tym nie wiedziałem ?
- Już chyba omówiliśmy ten temat. Jak ona się czuje ?
- Zamknęła się w sobie. Nie dopuszcza nikogo, nawet mnie. Od dziesięciu dni się do mnie nie odezwała ! Od dziesięciu ! Tylko siedzi i patrzy w przestrzeń. Albo płacze. Cierpi w samotności.
- Boże, ale dlaczego ?
- Bo się obwinia. Myśli, że to jej wina. Na początku pragnęła usunąć tę ciążę, później pokochała naszego Leo, który teraz nie żyje. Uważa, że jej marzenie się spełniło, tylko że trochę później.
- Ja też nie. Dopiero Shakira mi o tym powiedziała po wypadku. I wtedy zrozumiałem, co ona czuje. Nie dopuszcza mnie do siebie, więc nie mogę jej wytłumaczyć, że to nie stało się z jej winy. Że to wszystko przez jakiegoś dupka, którym okazał się Mateusz.
- Zabrakło mi słów, nawet sobie nie wyobrażam, przez co przechodzisz.
- Cierpię. Cierpię z dwóch powodów. Pierwszy jest dosyć wiadomy - Leo, boli mnie to, że go nie ma. Tak bardzo na niego czekałem. Ale cierpię też dlatego, że tracę Magdę. Tracę ją i nie wiem, jak temu zapobiec.
*MAGDA*
Długo myślałam nad tym, co muszę zrobić. Nie potrafiłam dłużej żyć. Nie z tym smutkiem, który mnie przepełniał. Nie z tymi wyrzutami sumienia, które były przy mnie ciągle. Za każdym razem większe, gdy tylko zamykałam oczy. Nie z Jordim, który patrzył na mnie z takim bólem. Nie byłam dla niego dość dobra. Jedyne, co mu przynosiłam, to żal, smutek i problemy. On w końcu to zrozumie. Tak jak ja to zrozumiałam. Zrozumie też, dlaczego musiałam zrobić to, co zrobię. Zrozumienie przyjdzie z czasem. Mam nadzieję, że tak samo będzie z przebaczeniem. Niczego nie chciałam bardziej, by mnie przebaczył. Kiedyś, w przyszłości, nie musi od razu.
Spojrzałam na kartkę, którą napisałam przed chwilą.
" Wybacz mi. Musiałam. Przepraszam. Nie myśl o mnie źle. Magda "
Tak, tyle wystarczy. Popatrzyłam na swoją twarz w lustrze. Była całkowicie spokojna. Pogodzona z losem. Taką siebie chciałam zapamiętać. Usiadłam na brzegu łóżka. Z odwagą wytrząsnęłam na dłonie całą zawartość pudełka z tabletkami nasennymi. Ze spokojem popiłam je wodą, zamknęłam oczy o położyłam się na łóżku. Zaczął mnie ogarniać sen. Sen, który miał przynieść ukojenie całemu mojemu cierpieniu...
~~~~
~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Rozdział zadedykowany mojej kochanej cudownej Lonie <3
Jeszcze 3 posty i pożegnamy się z tym blogiem ;c w sumie to już mi smutno....
Mam nadzieję, że się podobało.
Po raz kolejny zaproszę was na mojego drugiego bloga .
Jezu cudowny jest :* Szkoda, że już się kończy ;cc Jak się cieszę, że wiem jak się skończy :D Dziękuję za dedykację :* ♥
OdpowiedzUsuńo matko, uśmiercasz Magdę! Nie wierze. Ona nie może umrzeć! Rozdział genialny ;*********/Pati
OdpowiedzUsuńO jaaaa!! brak słów/ Paulina
OdpowiedzUsuńmaaaaaatkooo, nie wierzę... proszę o następny rozdział, bo nie wytrzymam, co się stanie z Madzią... :C
OdpowiedzUsuńNie.... Proszę powiedz, że ona będzie żywa! Że w tym momencie do domu wbije Marc i ją uratuje! Proszę.... Ja nie chce, żeby to był koniec ;________;
OdpowiedzUsuńNie no proszę cię, niech ona przeżyje :(
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zawsze GENIALNY ;*
Jejuuu.. KOCHAM CIĘ ZA TE OPOWIADANIA !
OdpowiedzUsuń"Nie jestem dla niego zbyt dobra" ugh ile ja to razy słyszałam. Dlaczego ona taka jest? Dlaczego nie chce porozmawiać z Jordim? Ja rozumiem, że ona cierpi i musi jej być ciężko, ale gdyby z nim porozmawiała to może zmieniłaby choć ciut zdanie? Oh nodlaczego? Nodlaczego ona wzięła te tabletki? Mam nadzieję, że w porę ktoś zauważy i ją uratują. Oh jak bardzo oczekuję zakończenia 'i żyli długo i szczęśliwie'. No dobra, koniec tych ohów i ahów i moich smętów. Szkoda, że już niedługo koniec, ale prędzej czy później by to nastąpiło, niestety :c Tak więc nie będę Ci znowu pisać rozprawki, więc powiem jeszcze tylko (albo aż), że nie mogę doczekać się następnego i mam nadzieję, że wszystko się skończy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Lulu.
Ojej... Świetny ! Aż łezka się w oku kręci :< Chyba niestety domyślam się zakończenia, ale z Tobą nigdy nie można być niczego pewnym <3
OdpowiedzUsuńO jenyy, ryczę, RYCZĘ ;*
OdpowiedzUsuńTo jest cudownee !
Cieszę się, że bd pisać drugiego blogaa ;)#Werandaa ;)
Boże.. ;o
OdpowiedzUsuńJeju, to jest cudowne! <3
OdpowiedzUsuńJEJU! JAK TO? UŚMIERCASZ JĄ? :C
OdpowiedzUsuńPISZ DALEJ BO NIE WYTRZYMAM HAHAH <3
Jeju, brak mi słów, mam nadzieję, że Magda jednak nie umrze ;/ / MalowanaReggae3
OdpowiedzUsuńBoże, ja sczeznę zaraz! Najpierw wypadek, okazuje się, że to Mateusz, teraz uśmiercasz Magdę?! DAWAJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ, BO UMRĘ PRZED MONITOREM!
OdpowiedzUsuńJezu , to nie może się tak skończyć !
OdpowiedzUsuńOna nie może umrzeć :CCC
Czekam z niecieprliwoscia na następny.
Witam Panią Bartrę :3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że zupełnie nie komentowałam! Po prostu nie miałam czasu, ale wiedz, że zawsze czytałam.
Rozdział jest cudowny, dosłownie cudowny! Aż mi się płakać chciało. :< Ale Magda nie może umrzeć. Nie zrobisz tego, prawda? :(
Pozdrawiam :*
Mam nadzieję, że ją uratują...no nie może umrzeć...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Kocham to opowiadanie ♥ I ty o tym dobrze wiesz ♥
OdpowiedzUsuńjezu, płaczę...
OdpowiedzUsuń