środa, 11 września 2013

Rozdział 20.

http://www.youtube.com/watch?v=q0KZuZF01FA


*MAGDA*

Tak  bardzo się cieszę, że mimo zaawansowanej ciąży mogę jeszcze chodzić do chłopaków na treningi. Jordi powtarza mi ciągle, że w moim stanie powinnam siedzieć w domu i odpoczywać. Nie ma mowy, tak bardzo rozpiera mnie energia. Dzisiaj udało mi się przyjść na trening.
Teraz mieliśmy iść z Jordim do centrum, chciałam kupić jeszcze kilka rzeczy dla naszego Leo. Obejmował mnie w pasie i opowiadał kolejne ciekawe rzeczy, które działy się w szatni.Gdybym nie znała chłopaków, to nigdy bym nie uwierzyła, że są zdolni do takich rzeczy. Zaśmiewałam się do łez.
- Poczekaj na mnie tutaj, pójdę po samochód.
- Przecież mogę się przejść ten kawałek - zaprotestowałam.
- Proszę cię, nie chcę żebyś się zmęczyła.
- Jordi ....
- Proszę.
- Oh, idź już po ten samochód.
Pocałował mnie w policzek i ruszył w stronę samochodu. Nagle obrócił się z przerażeniem w moją stronę. A mnie ogarnęła ciemność.....

*JORDI*
Już od kilku godzin siedziałem na tym cholernym krzesełku. Wokół mnie ciągle biegają lekarze i pielęgniarki, ale nawet mnie nie zauważają. Tak bardzo interesuje ich to, co dzieje się w sali obok. W sali, do której zabrali moją dziewczynę po tym, jak uderzył w nią z impetem samochodem jakiś wariat. Nawet nie potrafię opisać, co wtedy czułem. Gdyby nie przytomność umysłu moich kolegów z drużyny, to pewnie nadal byłbym na tym parkingu z zakrwawioną Magdą. Strach mnie sparaliżował. Myślałem już, że ją straciłem. Jak przez mgłę pamiętam tę jazdę karetką. Te ciągłe krzyki lekarzy, pośpiech, by tylko utrzymać ją przy życiu do przyjazdu do szpitala. Później szybkie przeniesie jej na salę operacyjną. Od tego już jej więcej nie widziałem. Odchodzę od zmysłów ze strachu. Chciałbym być tam przy niej, wiedzieć, że z nią i dzieckiem wszystko w porządku. Nie wiem, co zrobię, jeśli ich stracę. Nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia. W którymś momencie do szpitala wpadła też cała drużyna, zaczęli mnie pocieszać, ale ledwie to zarejestrowałem. Bali się o nią tak samo, jak ja. Ich obecność dodawała mi otuchy, ale i tak w głębi duszy byłem tylko ja i mój strach.
Drzwi od sali operacyjnej otworzyły się. Wyszła z niej lekarka, która była z Magdą od początku. Jej twarz była poważna, nie wyrażała żadnych emocji. Zerwałem się z krzesła. Kątem oka zauważyłem, że moi przyjaciele postąpili tak samo. Wszyscy zbliżyliśmy się do kobiety.
- Czy ktoś z państwa należy do rodziny pacjentki ? - zapytała rzeczowym tonem.
Podszedłem do niej.
- Ja. Jestem jej partnerem.
- W takim razie proszę pójść ze mną do gabinetu.
Ruszyłem za nią bez słowa. Moi przyjaciele uściskami próbowali dodać mi otuchy. Zająłem miejsce przy jej biurku.
- Nie będę owijać w bawełnę. Mam dla pana dwie wiadomości. Dobrą i złą - powiedziała rzeczowo. Czy ta kobieta miała w sobie jakiekolwiek uczucia ? - Udało nam się uratować panią Magdę. Niestety jej obrażenia były strasznie wielkie. Robiliśmy, co było w naszej mocy, przysięgam,ale pana syna nie udało się uratować.
Pocieszająco chwyciła mnie za dłoń. Wyszedłem z jej pokoju, oparłem się ścianę i schowałem głowę w dłoniach. Mój świat rozpadł się na tysiące małych kawałków. Chciałem krzyczeć z bólu. Czułem wściekłość. Gdybym tylko mógł dopaść tego kierowcę, nie ręczę za siebie. Sprawiłbym, że cierpiałby tak, jak ja teraz. A nawet mocniej. Bo odebrał życie nienarodzonemu dziecku. Mojemu dziecku. Walnąłem pięścią w ścianę. Do oczu cisnęły mi się łzy, pozwoliłem im lecieć. Było mi już wszystko jedno. Podeszli do mnie koledzy z drużyny, o nic nie pytali. Po prostu byli przy mnie. Poczułem, jak ktoś mnie przytula. Shakira stała przy mnie i pozwoliła mi się wypłakać na jej ramieniu. Jej oczy też były wilgotne od łez. Cały czas powtarzałem jak mantrę " On nie żyje, on nie żyje". W końcu dotarło to do mnie z całą bolesną świadomością. Upadłem na kolana. Podniósł mnie Cesc.
- Musisz być silny. Dla niej. Przed chwilą była tutaj pielęgniarka, powiedziała, że możesz już do niej wejść.
Jak ślepiec ruszyłem w stronę sali. Przyjaciele poklepywali mnie po plecach dodając odwagi. Otworzyłem drzwi i aż jęknąłem, ledwie ją poznałem spod tych wszystkich bandaży i kabli. Usiadłem przy łóżku i chwyciłem ją za rękę. Z moich oczu znowu poleciały łzy. Boże, spraw żeby z nią było wszystko dobrze. Nie poradzę sobie, jeśli ona mnie opuści. Nie wiem, jak długo tak przy niej siedziałem, ale po jakimś czasie zaczynała się budzić. Odetchnąłem z ulgą. Dziękuję boże, najgorsze już za nami.

*MAGDA*
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Jordiego siedzącego obok mnie. W oczach miał łzy.
- Czemu płaczesz ?
- Boże tak się cieszę ! Obudziłaś się ! - jego twarz rozjaśnił ogromny uśmiech.
Chciałam wyciągnąć rękę i zetrzeć łzy z jego twarzy, ale nie mogłam.
- Jordi, co się ze mną stało ? - zapytałam przerażona.
- Miałaś wypadek skarbie, ale już jest wszystko dobrze.
- Wypadek ?! Jaki wypadek ?!
- Uspokój się Magda. Uderzył w ciebie samochód po treningu.
- Boże, dziecko ! Co z dzieckiem  ?!
Przez jego twarz przemknął cień. Wtedy już wiedziałam, że stało się coś strasznego.
- Nie udało się uratować dziecka. Magda, kochanie, tak mi przykro. To cud, że ty żyjesz. - w jego oczach na nowo zalśniły łzy.
A ja poczułam się jakby świat zawalił mi się pod nogami .......






~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

Ostatnio dobrze idzie mi pisanie, więc myślę, że tego bloga skończę przed końcem września :)
Później zapraszam was tutaj i na trzeciego bloga, który dopiero powstaje :0
Mam nadzieję, że się podobało.

17 komentarzy:

  1. Boże pierwszy raz w życiu się poryczalam z takiego czegoś! Jakie to cudowne! Ty nawet nie wiesz jak wspaniale piszesz! :* /Adzia9

    OdpowiedzUsuń
  2. jejuu.. wzruszyłam się jak Jordi dowiedział się o stracie dziecka ;C / http://ask.fm/Eati

    OdpowiedzUsuń
  3. JEJU ! :C

    Smutny rozdział, strasznie szkoda mi ich synka. :C
    Ale to dobrze, ze Magda przeżyła i mam nadzieje ze jeszcze z Jordim będą szczęśliwi :) Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczęłam czytać 51 sekund po dodaniu xD
    Nie wiem czemu, ale miałam to dyrne przeczucie, że Magda straci to dziecko i się stało... Dlaczego?! Dlaczego nie mogli uratować małego Leosia?! Eh, to takie niesprawiedliwe. Nie wyobrażam sobie jak cierpirć musi Jordi, a co dopiero Madzia. Przecież to ona nosiła go pod sercem... Ale dobrze, że mają takich cudownych przyjaciół, którzy ich wspierają. Widać, że to jedna wielka rodzina <3 Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, i to szybko! I oczywiście szybko dodawaj następny :D
    Pozdrawiam :*
    ~Lulu

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, biedny Jordi, tak bardzo kochał to dziecko... / Paulina

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaak mogłaś? :// Ale dobrze, że chociaż Magda żyje <3 Rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, popłakałam się :') Ja domyślałam się, że coś takiego się stanie. Wiedziałam. Kiedy kolejny, bo się nie mogę doczekać? :3

    OdpowiedzUsuń
  8. O boże, biedny Jordi, to straszne. W ogólne masakryczne to wszystko! Co to był za szaleniec(?!)

    OdpowiedzUsuń
  9. OJACIEŻPIERDZIELE! HA! Miałam racje! Tylko teraz mi jakoś głupio i smutno.. a mógł być taki przystojny, mały MARC XD I reakcja Jordiego... taki smutek mnie teraz ogarnął :C Mam nadzieję, że Magda się pozbiera po stracie dziecka :( No i oczywiście, żeby wyzdrowiała <3 Coś mi się wydaje, że teraz się coś wydarzy.. coś czego nikt się nie spodziewał... XD Czekam na następny <333 Pisz jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  10. serio, miałam ciarki łaaaał czekam na kolejny <3 /jg

    OdpowiedzUsuń
  11. kobieto chcesz żebym na zawał zeszła. Prawie ci się udało :(( szkoda mi Magdy i Jordiego :'( a rozdział świetny <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Super =) jak zawsze zresztą :D szkoda, że się już kończy ;) / Mr Thiago :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Matko ryczę... :( Jak mogłaś uśmiercić Leosia? Tak bardzo im współczuję... Ale wspaniale piszesz <3 /Ronaldoowa

    OdpowiedzUsuń
  14. O Boże, Boże, Bożenko! Ryczę przed kompem, a dopiero co deli mnje hamburgira na szniadango. Nie mogę jeść tylko czekam na kolejny rozdział!<33

    OdpowiedzUsuń
  15. Szał ciał ! <3
    Boski, boski boski ! ;D
    Czekam na next ! #Werandaa ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju wspaniałe! Prawie się nie popłakałam, a co z Marcem? :o
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku, jak mogłaś zabić to dziecko, szkoda mi strasznie Jordiego i Magdy ;/ Czekam na kolejny rozdział. / MalowanaReggae3

    OdpowiedzUsuń