http://www.youtube.com/watch?v=P31A_SJWA8c
Wynik był pozytywny.Nie, to nie mogła być prawda. Popatrzyłam jeszcze raz. Wynik nadal był ten sam. Nogi się pode mną ugięły i wylądowałam na zimnych kafelkach. Oparłam się o szafkę i schowałam twarz w dłoniach. Nie mogłam być w ciąży. Nie ! Nie ! Nie ! Nie teraz. Chciałam krzyczeć. Jak mogłam sobie tak zrujnować życie ? Poczułam wściekłość. Na Jordiego. To była wszystko jego wina. Na siebie. Że nie dopilnowałam. Nadal ledwo do mnie docierał fakt, że spodziewałam się dziecka. Kilka razy przywaliłam głową w szafkę, żeby uświadomić sobie, że to się dzieje naprawdę. Nie mogłam być w ciąży. Nie teraz. Miałam dwadzieścia lat, studia, staż. Nie byłam gotowa na to w ogóle. Wiedziałam, że sobie nie poradzę. Musiałam jakoś sobie z tym poradzić za nim Jordi się dowie.
Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Kiedy moje ręce dotknęły kierownicy dopiero zauważyłam, jak bardzo się trzęsą. Chwyciłam ją mocniej i wycofałam z podjazdu. Przez całą drogę do domu Julii myślałam o tym, jak bardzo spieprzyłam sobie życie. Do oczu cisnęły mi się łzy. Starałam się je powstrzymać, jeszcze tego mi brakowało, żebym miała wypadek. Choć może wtedy straciłabym dziecko. Jest to jakiś pomysł. Wyszłam z samochodu i bez pukania wtargnęłam do willi. Usłyszałam śmiechy z salonu więc tam poszłam. Stałam chwilę i patrzyłam, jacy są szczęśliwi i zakochani. Oni planowali tę ciążę, ja nie. To była ta zasadnicza różnica, która z nich robiła ludzi zadowolonych,a ze mnie osobę, która ma zrujnowane życie. Podnieśli głowy i zauważyli, że stoję w progu. I nagle moje bariery pękły, te wszystkie tłumione łzy w końcu doszły do głosu. Thiago od razu zerwał się z kanapy i podbiegł do mnie.
- Magda co się stało ? Coś z Jordim ? Rozstaliście się ?
- Thiago, idź sobie - powiedziała Julia.
- Słucham ? - zapytał zaskoczony.
- Nie pomożesz nam tutaj swoją obecnością - Julia wypchnęła swojego narzeczonego z salonu.
Objęła mnie ramieniem i posadziła na kanapie. Z rozmową poczekała aż skończyłam płakać..
- Miałam rację.
Nawet nie musiała pytać, od razu wiedziała, dlaczego przyszłam.
- Yhym - wymamrotałam i znowu wybuchnęłam płaczem.
- Hej, nie masz po co płakać. No chyba że ze szczęścia.
- A z czego tu się cieszyć ? Z tego że zrujnowałam sobie życie ?
- Nie przesadzaj. Macierzyństwo to cudowna sprawa.
- Może dla ciebie, bo je planowałaś.
- Zobaczysz, że ty też w końcu poczujesz się zadowolona.
- Tak. Dopiero jak się go pozbędę.
- Co ty powiedziałaś ? - Julia była przerażona - nie możesz tego zrobić !
- A właśnie, że mogę. Nie mogę sobie pozwolić na zrujnowanie życia.
- Przecież bycie matką nie znaczy, że niszczysz sobie życie.
- Ale ja mam studia, staż...
- Też mam studia. To wszystko da się pogodzić. Pomogą ci, jesteś przecież dziewczyną Jordiego.
- No tak, specjalne traktowanie - wycedziłam.
- Musisz przyznać, że czasem się przydaje.
Popatrzyłam tylko na nią. Julia kompletnie nie rozumiała przez co ja teraz przechodzę. Była kompletnie zaślepiona tym, że macierzyństwo jest cudowne. Nie dostrzegała, że nie dla wszystkich było wymarzonym momentem życia. Nagle poczułam, że ona mi nie pomoże, że mnie nie zrozumie. Nigdy. Mogłam liczyć na jej wsparcie zawsze, tylko akurat nie w tej sprawie. Musiałam znaleźć kogoś innego, kto mnie wysłucha. I nagle mnie olśniło. Shakira ! Kiedyś opowiedziała mi, że przechodziła to, co ja teraz, będąc w ciąży z Milanem. Ona mi pomoże. Wyplątałam się z objęć mojej przyjaciółki, wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz ?
- Wiesz co, masz rację. Dam sobie radę z tą ciążą - skłamałam.
Pocałowałam ją w policzek na pożegnanie i pobiegłam do samochodu. Miałam plan. Shakira mi we wszystkim pomoże. Jak burza zajechałam na jej podjazd i wtargnęłam do domu. Akurat była w kuchni.
- Boże Magda ! Chcesz żebym dostała zawału ?
- Przepraszam. Musisz mi pomóc.
Odłożyła wałek na blat i usiadła ze mną przy stole.
- No to mów, co się stało.
- Wpadłam. Jestem w ciąży. Musisz mi pomóc to naprawić.
- Naprawić ? Co masz na myśli ?
- Musisz mi pomóc usunąć ciążę.
Patrzyła na mnie chwilę w milczeniu.
- Dlaczego akurat ja ?
- No przecież wiesz. Przecież sama chciałaś usunąć, kiedy byłaś w ciąży z Milanem. Przecież już nawet byłaś u lekarza. Wiesz co i jak, masz kontakty. A ja muszę to zrobić jak najszybciej.
Westchnęła.
- Nie pomogę ci.
- Ale ... ale .. jak to ? - zamurowało mnie.
Miałam nadzieję, że akurat na nią będę mogła liczyć.
- Tamten okres w moim życiu był najgorszym, jaki mnie spotkał. Byłam głupia i zaślepiona. Nie rozumiałam, co jest w życiu ważne. Kariera byłam tym, co sprawiało, że rano wstawałam z łóżka. Myślałam, że kiedy urodzę, to stracę całą popularność. To było egoistyczne i niedojrzałe. Dobrze, że był wtedy przy mnie Gerard. Potrząsnął mną i sprawił, że się zmieniłam. Gdyby nie on, nie byłoby na świecie naszego syna, który jest teraz dla mnie najważniejszy na świecie. Każdego dnia dziękuję, za to, że Gerard nie pozwolił mi usunąć tej ciąży. I ty też nie możesz tego zrobić, rozumiesz ?
- Nie. To dziecko mi tylko zniszczy życie. - powiedziałam przez łzy.
- A może właśnie je odmieni na lepsze ? Sprawi, że w końcu poczujesz się spełniona ?
- Już czuję się spełniona. Z Jordim u boku.
- A więc to o to chodzi.
- Nie rozumiem.
- Boisz się tego, że dziecko zniszczy wasz związek. Sprawi, że popadniecie w rutynę nocnego wstawania, przewijania i ciągłych krzyków. Że nie będziecie już mieli czasu dla siebie. Że stracicie tę spontaniczność. Że twoje ciało tuż po porodzie nie będzie już go pociągać.
Kiedy Shaki to powiedziała uświadomiłam sobie, że nie bałam się tej ciąży z powodu studii, czy stażu. Bałam się jej właśnie z tego powodu. Że Jordi już mnie nie będzie kochał. Że już mnie nie będzie pożądał. Pokiwałam głową.
- Skąd wiedziałaś ?
- Bo sama przez to przeszłam ? To też były jedne z ważniejszych powodów, które skłaniały mnie do aborcji. Ale zrozumiałam, że jeśli Gerard mnie naprawdę kocha, to będzie mnie kochał szczupłą, grubą, z rozstępami, zawsze. I że o resztę będę musiała zadbać sama. Że jeśli ja uwierzę, że to dziecko zniszczy nasz związek, to tak będzie. Nie z winy dziecka, a z mojej.
Mimo iż czułam, że ma rację, nie chciałam rezygnować z mojej decyzji. Długo jeszcze rozmawiałyśmy. Argumenty Shakiry były bardzo przekonujące, ale ja nadal nie wierzyłam, że wszystko będzie dobrze. Ciągle miałam przed oczami wizję Jordiego, którego poza dzieckiem nie obchodzi nikt inny, że będę gruba, brzydka, a co najgorsze - odrzucona.
Miałam już wychodzić, kiedy Shakira wcisnęła mi do ręki kartkę.
- Co to jest ?
- Numery, po które tutaj przyjechałaś. Ale pamiętaj, że jeśli to zrobisz, do końca swoich dni będziesz budzić się ze świadomością, że zabiłaś. Zastanów się, czy jesteś na tyle silna, by żyć z tą świadomością.
I nagle dotarło do mnie, że nie zrobię tego. Że noszę w sobie życie. Człowieka. Człowieka, którego mimo moich pokręconych obaw, jakąś częścią mnie kochałam. Człowieka, który beze mnie nie da sobie rady. Człowieka, dla którego będę jedną z najważniejszych osób na świecie. Łzy znowu popłynęły mi z oczu.
- Nie mogę tego zrobić - pogłaskałam się po brzuchu.
- Wiedziałam, że podejmiesz dobrą decyzję. - Shaki popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Dziękuję. Dziękuję, że mi nie pozwoliłaś.
- Kiedyś to samo ktoś zrobił dla mnie. A ty jesteś ode mnie mądrzejsza. Mi zrozumienie tego, że kocham mojego nienarodzonego syna zajęło o wiele więcej czasu.
- Kochałam moje dziecko od początku, ale nie potrafiłam tego zrozumieć.
- Czasem tak jest, że ktoś musi nam pomóc zrozumieć. No idź już, musisz powiedzieć Jordiemu - przytuliła mnie - idź, bo zaraz sama się rozkleję.
- Dziękuję - wyszeptałam po raz kolejny i pojechałam do domu.
Już od wejścia powitały mnie radosne krzyki dobiegające z salonu. Jordi znowu nie wrócił sam z treningu. Już zdążyłam się przyzwyczaić do faktu, że prawie codziennie ktoś nas odwiedza i mi to nie przeszkadzało, ale dzisiaj chciałam, żeby nikogo nie było. Musiałam porozmawiać z moim chłopakiem zanim stracę odwagę.. Weszłam do salonu i zastałam stały już widok. Rozwalony Jordi leżący na kanapie rozgrywający pewnie już kolejny tego dnia mecz w Fifę, akurat dzisiaj z Neymarem, których głośno dopingował Dani Alves.
To jego krzyki musiałam słyszeć wchodząc do domu. A wokół nich pełno papierków, pustych kartonów po sokach i bóg wie co jeszcze. Westchnęłam z irytacją.
- Już dzieci mniej śmiecą niż wy.
- O cześć Magda - przywitali się.
- Cześć kochanie - Jordi nadstawił policzek nie przerywając gry.
- Co to, to nie.
Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Dobiegły mnie przytłumione głosy.
- A ona znowu wściekła - to był chyba Neymar.
- Współczucia stary.
- Ej no, nie jest tak źle - zaprotestował Jordi.
- My się będziemy zbierać - to był Dani. - Powodzenia.
Kiedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi, wróciłam do salonu.
- Ty to sprzątasz - powiedziałam.
- Taki miałem zamiar.
Usiadłam obok niego i postanowiłam od razu powiedzieć mu o ciąży. Nie chciałam owijać w bawełnę.
- Jestem w ciąży.
Popatrzył na mnie jakbym była ufoludkiem.
- Naprawdę ? - spytał z niedowierzaniem.
- Nie, żarty sobie robię.
- To cudownie !
Podniósł się i porwał mnie w ramiona. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Zrozumiałam wtedy, że moje obawy nie miały żadnego sensu. On będzie mnie kochał. Zawsze. W każdej sytuacji.
***
Ta ciąża wiele zmieniła w naszym życiu. Myślałam kiedyś, że nie mogę kochać go mocniej. A jednak mogłam. Myślałam, że wspólne mieszkanie scementowało nasz związek. Wcale tak nie było, była to ta ciąża. Jeszcze nigdy nie czułam się tak kochana, tak szczęśliwa. Jordi wspierał mnie w każdej chwili, chodził ze mną do lekarzy, pilnował, bym się nie przemęczała, bym miała wszystko, czego potrzebuję. Jordi poinformował wszystkich o mojej ciąży chyba w najpiękniejszy możliwy sposób.
Strzelił gola, a później podbiegając pod trybuny pokazał na mnie i pogłaskał się pod brzuchem. Reakcja chłopaków z drużyny była cudowna.
Wszyscy skakali i cieszyli się, jakby to oni, a nie Jordi mieli zostać ojcem mojego dziecka.Pamiętam, że fani byli wniebowzięci. Jeszcze później zapanowała prawdziwa mania. Odkąd tylko dowiedziałam się, że urodzę syna, nie mogłam wyjść spokojnie z domu, by ktoś mnie nie zaczepił. A Jordi ? Jordi chodził jak pijany ze szczęścia już planując mu wielką karierę piłkarską. Razem z Jordim przerobiliśmy jeden z pokoi w naszym domu na pokój dla dziecka. Razem z Jordim chodziłam po sklepach i oglądałam te wszystkie maleńkie ubranka, zabawki. To był cudowny czas. Wiadomość o tym, że jestem w ciąży sprawiła, że nawet mój ojciec zmiękł. Początkowo nie chciałam my wybaczyć tego, jak mnie potraktował, ale Jordiemu udało się mnie przekonać, ze nasz syn nie powinien się wychowywać bez dziadków.
A teraz ? Teraz zaczynałam ósmy miesiąc ciąży i powoli przygotowywałam się do porodu ....
~~~~
No właśnie, z powodu szkoły rozdziały będę dodawane raz na tydzień ( jeśli będę miała czas), maksymalnie raz na dwa tygodnie.
Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Kiedy moje ręce dotknęły kierownicy dopiero zauważyłam, jak bardzo się trzęsą. Chwyciłam ją mocniej i wycofałam z podjazdu. Przez całą drogę do domu Julii myślałam o tym, jak bardzo spieprzyłam sobie życie. Do oczu cisnęły mi się łzy. Starałam się je powstrzymać, jeszcze tego mi brakowało, żebym miała wypadek. Choć może wtedy straciłabym dziecko. Jest to jakiś pomysł. Wyszłam z samochodu i bez pukania wtargnęłam do willi. Usłyszałam śmiechy z salonu więc tam poszłam. Stałam chwilę i patrzyłam, jacy są szczęśliwi i zakochani. Oni planowali tę ciążę, ja nie. To była ta zasadnicza różnica, która z nich robiła ludzi zadowolonych,a ze mnie osobę, która ma zrujnowane życie. Podnieśli głowy i zauważyli, że stoję w progu. I nagle moje bariery pękły, te wszystkie tłumione łzy w końcu doszły do głosu. Thiago od razu zerwał się z kanapy i podbiegł do mnie.
- Magda co się stało ? Coś z Jordim ? Rozstaliście się ?
- Thiago, idź sobie - powiedziała Julia.
- Słucham ? - zapytał zaskoczony.
- Nie pomożesz nam tutaj swoją obecnością - Julia wypchnęła swojego narzeczonego z salonu.
Objęła mnie ramieniem i posadziła na kanapie. Z rozmową poczekała aż skończyłam płakać..
- Miałam rację.
Nawet nie musiała pytać, od razu wiedziała, dlaczego przyszłam.
- Yhym - wymamrotałam i znowu wybuchnęłam płaczem.
- Hej, nie masz po co płakać. No chyba że ze szczęścia.
- A z czego tu się cieszyć ? Z tego że zrujnowałam sobie życie ?
- Nie przesadzaj. Macierzyństwo to cudowna sprawa.
- Może dla ciebie, bo je planowałaś.
- Zobaczysz, że ty też w końcu poczujesz się zadowolona.
- Tak. Dopiero jak się go pozbędę.
- Co ty powiedziałaś ? - Julia była przerażona - nie możesz tego zrobić !
- A właśnie, że mogę. Nie mogę sobie pozwolić na zrujnowanie życia.
- Przecież bycie matką nie znaczy, że niszczysz sobie życie.
- Ale ja mam studia, staż...
- Też mam studia. To wszystko da się pogodzić. Pomogą ci, jesteś przecież dziewczyną Jordiego.
- No tak, specjalne traktowanie - wycedziłam.
- Musisz przyznać, że czasem się przydaje.
Popatrzyłam tylko na nią. Julia kompletnie nie rozumiała przez co ja teraz przechodzę. Była kompletnie zaślepiona tym, że macierzyństwo jest cudowne. Nie dostrzegała, że nie dla wszystkich było wymarzonym momentem życia. Nagle poczułam, że ona mi nie pomoże, że mnie nie zrozumie. Nigdy. Mogłam liczyć na jej wsparcie zawsze, tylko akurat nie w tej sprawie. Musiałam znaleźć kogoś innego, kto mnie wysłucha. I nagle mnie olśniło. Shakira ! Kiedyś opowiedziała mi, że przechodziła to, co ja teraz, będąc w ciąży z Milanem. Ona mi pomoże. Wyplątałam się z objęć mojej przyjaciółki, wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz ?
- Wiesz co, masz rację. Dam sobie radę z tą ciążą - skłamałam.
Pocałowałam ją w policzek na pożegnanie i pobiegłam do samochodu. Miałam plan. Shakira mi we wszystkim pomoże. Jak burza zajechałam na jej podjazd i wtargnęłam do domu. Akurat była w kuchni.
- Boże Magda ! Chcesz żebym dostała zawału ?
- Przepraszam. Musisz mi pomóc.
Odłożyła wałek na blat i usiadła ze mną przy stole.
- No to mów, co się stało.
- Wpadłam. Jestem w ciąży. Musisz mi pomóc to naprawić.
- Naprawić ? Co masz na myśli ?
- Musisz mi pomóc usunąć ciążę.
Patrzyła na mnie chwilę w milczeniu.
- Dlaczego akurat ja ?
- No przecież wiesz. Przecież sama chciałaś usunąć, kiedy byłaś w ciąży z Milanem. Przecież już nawet byłaś u lekarza. Wiesz co i jak, masz kontakty. A ja muszę to zrobić jak najszybciej.
Westchnęła.
- Nie pomogę ci.
- Ale ... ale .. jak to ? - zamurowało mnie.
Miałam nadzieję, że akurat na nią będę mogła liczyć.
- Tamten okres w moim życiu był najgorszym, jaki mnie spotkał. Byłam głupia i zaślepiona. Nie rozumiałam, co jest w życiu ważne. Kariera byłam tym, co sprawiało, że rano wstawałam z łóżka. Myślałam, że kiedy urodzę, to stracę całą popularność. To było egoistyczne i niedojrzałe. Dobrze, że był wtedy przy mnie Gerard. Potrząsnął mną i sprawił, że się zmieniłam. Gdyby nie on, nie byłoby na świecie naszego syna, który jest teraz dla mnie najważniejszy na świecie. Każdego dnia dziękuję, za to, że Gerard nie pozwolił mi usunąć tej ciąży. I ty też nie możesz tego zrobić, rozumiesz ?
- Nie. To dziecko mi tylko zniszczy życie. - powiedziałam przez łzy.
- A może właśnie je odmieni na lepsze ? Sprawi, że w końcu poczujesz się spełniona ?
- Już czuję się spełniona. Z Jordim u boku.
- A więc to o to chodzi.
- Nie rozumiem.
- Boisz się tego, że dziecko zniszczy wasz związek. Sprawi, że popadniecie w rutynę nocnego wstawania, przewijania i ciągłych krzyków. Że nie będziecie już mieli czasu dla siebie. Że stracicie tę spontaniczność. Że twoje ciało tuż po porodzie nie będzie już go pociągać.
Kiedy Shaki to powiedziała uświadomiłam sobie, że nie bałam się tej ciąży z powodu studii, czy stażu. Bałam się jej właśnie z tego powodu. Że Jordi już mnie nie będzie kochał. Że już mnie nie będzie pożądał. Pokiwałam głową.
- Skąd wiedziałaś ?
- Bo sama przez to przeszłam ? To też były jedne z ważniejszych powodów, które skłaniały mnie do aborcji. Ale zrozumiałam, że jeśli Gerard mnie naprawdę kocha, to będzie mnie kochał szczupłą, grubą, z rozstępami, zawsze. I że o resztę będę musiała zadbać sama. Że jeśli ja uwierzę, że to dziecko zniszczy nasz związek, to tak będzie. Nie z winy dziecka, a z mojej.
Mimo iż czułam, że ma rację, nie chciałam rezygnować z mojej decyzji. Długo jeszcze rozmawiałyśmy. Argumenty Shakiry były bardzo przekonujące, ale ja nadal nie wierzyłam, że wszystko będzie dobrze. Ciągle miałam przed oczami wizję Jordiego, którego poza dzieckiem nie obchodzi nikt inny, że będę gruba, brzydka, a co najgorsze - odrzucona.
Miałam już wychodzić, kiedy Shakira wcisnęła mi do ręki kartkę.
- Co to jest ?
- Numery, po które tutaj przyjechałaś. Ale pamiętaj, że jeśli to zrobisz, do końca swoich dni będziesz budzić się ze świadomością, że zabiłaś. Zastanów się, czy jesteś na tyle silna, by żyć z tą świadomością.
I nagle dotarło do mnie, że nie zrobię tego. Że noszę w sobie życie. Człowieka. Człowieka, którego mimo moich pokręconych obaw, jakąś częścią mnie kochałam. Człowieka, który beze mnie nie da sobie rady. Człowieka, dla którego będę jedną z najważniejszych osób na świecie. Łzy znowu popłynęły mi z oczu.
- Nie mogę tego zrobić - pogłaskałam się po brzuchu.
- Wiedziałam, że podejmiesz dobrą decyzję. - Shaki popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Dziękuję. Dziękuję, że mi nie pozwoliłaś.
- Kiedyś to samo ktoś zrobił dla mnie. A ty jesteś ode mnie mądrzejsza. Mi zrozumienie tego, że kocham mojego nienarodzonego syna zajęło o wiele więcej czasu.
- Kochałam moje dziecko od początku, ale nie potrafiłam tego zrozumieć.
- Czasem tak jest, że ktoś musi nam pomóc zrozumieć. No idź już, musisz powiedzieć Jordiemu - przytuliła mnie - idź, bo zaraz sama się rozkleję.
- Dziękuję - wyszeptałam po raz kolejny i pojechałam do domu.
Już od wejścia powitały mnie radosne krzyki dobiegające z salonu. Jordi znowu nie wrócił sam z treningu. Już zdążyłam się przyzwyczaić do faktu, że prawie codziennie ktoś nas odwiedza i mi to nie przeszkadzało, ale dzisiaj chciałam, żeby nikogo nie było. Musiałam porozmawiać z moim chłopakiem zanim stracę odwagę.. Weszłam do salonu i zastałam stały już widok. Rozwalony Jordi leżący na kanapie rozgrywający pewnie już kolejny tego dnia mecz w Fifę, akurat dzisiaj z Neymarem, których głośno dopingował Dani Alves.
To jego krzyki musiałam słyszeć wchodząc do domu. A wokół nich pełno papierków, pustych kartonów po sokach i bóg wie co jeszcze. Westchnęłam z irytacją.
- Już dzieci mniej śmiecą niż wy.
- O cześć Magda - przywitali się.
- Cześć kochanie - Jordi nadstawił policzek nie przerywając gry.
- Co to, to nie.
Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Dobiegły mnie przytłumione głosy.
- A ona znowu wściekła - to był chyba Neymar.
- Współczucia stary.
- Ej no, nie jest tak źle - zaprotestował Jordi.
- My się będziemy zbierać - to był Dani. - Powodzenia.
Kiedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi, wróciłam do salonu.
- Ty to sprzątasz - powiedziałam.
- Taki miałem zamiar.
Usiadłam obok niego i postanowiłam od razu powiedzieć mu o ciąży. Nie chciałam owijać w bawełnę.
- Jestem w ciąży.
Popatrzył na mnie jakbym była ufoludkiem.
- Naprawdę ? - spytał z niedowierzaniem.
- Nie, żarty sobie robię.
- To cudownie !
Podniósł się i porwał mnie w ramiona. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Zrozumiałam wtedy, że moje obawy nie miały żadnego sensu. On będzie mnie kochał. Zawsze. W każdej sytuacji.
***
Ta ciąża wiele zmieniła w naszym życiu. Myślałam kiedyś, że nie mogę kochać go mocniej. A jednak mogłam. Myślałam, że wspólne mieszkanie scementowało nasz związek. Wcale tak nie było, była to ta ciąża. Jeszcze nigdy nie czułam się tak kochana, tak szczęśliwa. Jordi wspierał mnie w każdej chwili, chodził ze mną do lekarzy, pilnował, bym się nie przemęczała, bym miała wszystko, czego potrzebuję. Jordi poinformował wszystkich o mojej ciąży chyba w najpiękniejszy możliwy sposób.
Strzelił gola, a później podbiegając pod trybuny pokazał na mnie i pogłaskał się pod brzuchem. Reakcja chłopaków z drużyny była cudowna.
Wszyscy skakali i cieszyli się, jakby to oni, a nie Jordi mieli zostać ojcem mojego dziecka.Pamiętam, że fani byli wniebowzięci. Jeszcze później zapanowała prawdziwa mania. Odkąd tylko dowiedziałam się, że urodzę syna, nie mogłam wyjść spokojnie z domu, by ktoś mnie nie zaczepił. A Jordi ? Jordi chodził jak pijany ze szczęścia już planując mu wielką karierę piłkarską. Razem z Jordim przerobiliśmy jeden z pokoi w naszym domu na pokój dla dziecka. Razem z Jordim chodziłam po sklepach i oglądałam te wszystkie maleńkie ubranka, zabawki. To był cudowny czas. Wiadomość o tym, że jestem w ciąży sprawiła, że nawet mój ojciec zmiękł. Początkowo nie chciałam my wybaczyć tego, jak mnie potraktował, ale Jordiemu udało się mnie przekonać, ze nasz syn nie powinien się wychowywać bez dziadków.
A teraz ? Teraz zaczynałam ósmy miesiąc ciąży i powoli przygotowywałam się do porodu ....
~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Rozdział zadedykowany wszystkim tym, którzy jutro idą do szkoły...No właśnie, z powodu szkoły rozdziały będę dodawane raz na tydzień ( jeśli będę miała czas), maksymalnie raz na dwa tygodnie.
Ojejku, jaki słodki Jordi! *o*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :*
Wiedziałam, że Jordi będzie szczęśliwy, jak się dowie. Jestem wszechwiedząca. Czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSuper *-* Czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńZAJE************!! bylam zdziwiona że Magda tak zareagowała. Pisz dalej,powidzenia :*
OdpowiedzUsuńTO DZIECKO BĘDZIE MARCA AMEN.
OdpowiedzUsuńskończ z tym dzieckiem Marca :*
Usuńjezu, popłakałam się a ja płaczę na prawdę rzadko, cudowny rozdział, piękny i wgl już się bałam że Magda usunie tą ciążę o.O jejuuu pięknie ci to wyszło! <33
OdpowiedzUsuńw takim razie jestem zaszczycona, że doprowadziłam Cię do łez :*
Usuńdziękuję :*
Boski rozdział , czekam na następny i mam nadzieje że pojawi się szybko ;**/ omomomo z ask'a <3
OdpowiedzUsuńBOOOOOSKI ROZDZIAŁ ! <333 radość Jordiego i drużyny - wspaniałe :) dobrze, że Shaki ją przekonała :)
OdpowiedzUsuńNormalnie uwielbiam Twoje opowiadanie <3 Strasznie poprawiłaś mi tym rozdziałem humor :) Już nie mogę doczekać się następnego !
Buziaki ;*
Cudo *_____* Jaki kochany Jordi <3 I świetne słowa z ust "Shakiry" Czekam na 19 :3
OdpowiedzUsuńOjejkuuuu *_* To jest takie wspaniałe ♥
OdpowiedzUsuńAleż to wszystko ładnie napisałaś. A co Julią i jej dzidzią bo nic nie napisałaś? /Pati ;*
OdpowiedzUsuńOmomomom ♥
OdpowiedzUsuńBooski ! Czeekam niecierpliwie ;* #Werandaa
JEDEN Z LEPSZYCH TWOICH ROZDZIAŁÓW!! <3 fajny dreszczyk na początku!!! czekam na kontynuacje, w sumie szkoda, że znam zakończenie /jg
OdpowiedzUsuńBoże, tak się wzruszyłam, jak Shakira rozmawiała z Magdą. Fajnie, że ją przekonała, a Jordi to wspaniały facet. <3 Świetny rozdział / Paulina
OdpowiedzUsuńJeju super piszesz <3 Aż się łezka w oku kręci :) Czekam na następny :*/ Ronaldoowa
OdpowiedzUsuńJeju, jakie to słodkie było <3
OdpowiedzUsuńCudowne! Pisz dalej, czekam na nastepny ;*