sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 13.

http://www.youtube.com/watch?v=CXTLsDHq2hk


Obudziły mnie mnie promienie słońca padające na moją twarz. I wrażenie, że ktoś mi się przygląda. Otworzyłam oczy i ujrzałam Jordiego leżącego na boku i uśmiechającego się do mnie. Zarumieniłam się, powróciły wspomnienia jego rąk na moim ciele. Odgarnął mi włosy z policzka i pocałował.
- Dzień dobry.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Wyspana ?
- Tak.
- To świetnie. Idziemy coś zjeść, pakujemy się i wyjeżdżamy.
-  Wyjeżdżamy ?
- Niespodzianka.
- No ej, gdzie jedziemy ?
Milczał, więc rzuciłam w niego poduszką. To była zła decyzja. Po chwili cała tonęłam w pierzu, a Jordi stał nade mną roześmiany. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Całkowicie zapomnieliśmy o śniadaniu..

***
Te dwa tygodnie tak szybko minęły. Jordi zrobił mi niespodziankę. Wynajął jacht i zabrał mnie na cudowny rejs po Morzu Śródziemnym. Jak on mnie rozpieszcza. Nie wiem, czym sobie na coś takiego zasłużyłam. Według niego, to i tak za mało, że zasługuję na więcej. Myli się. Do szczęścia potrzebuję tylko jego obecności, nic więcej. 
Te dwa tygodnie były jak z bajki, żyliśmy we własnym świecie. Tylko on, ja i obsługa jachtu. Dnie mijały nam tak szybko, zaczynały się i kończyły w sypialni. Mijały na wielogodzinnym pływaniu w morzu, na opalaniu, robieniu sobie wspólnych zdjęć. Dla mnie było to jak podróż poślubna. Niestety nasza cudowna bańka szczęścia musiała się kiedyś skończyć. Jordi miał grać w meczu towarzyskim z Francją, więc musieliśmy wracać. Nie tylko ja opuszczałam to miejsce z żalem. 
- Nie martw się, wrócimy tu kiedyś - obiecał mi.
- Nie chcę, żebyś jechał.
- Też tego nie chcę, ale wiesz, że muszę.
- Wiem.
- Taka rola dziewczyny piłkarza.
Dałam mu buziaka. Postawiłam walizkę w holu.
- Jak dobrze tu wrócić. Dziwnie mi tu będzie tak samemu.
- Nie martw się, nie będziesz.
- Jak to ?
- Bałbym się o ciebie tutaj samą, więc poprosiłem Cristiana, żeby się tobą zaopiekował przez te trzy dni, jak mnie nie będzie.
- Przecież poradzę sobie sama.
- Proszę, zgódź się. Będę mógł się skupić na meczu.
- No dobra. Idź się pakować bo nie zdążysz - wypchnęłam go na górę, a sama poszłam oglądać telewizję do salonu.
Pożegnanie było ciężkie, a wiedziałam przecież, że niedługo wróci. Nie wyobrażałam sobie, jak ja wrócę do domu. To będzie straszne. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Cristiana dobiegający z holu. Po chwili był już w salonie.
- Hej.
- Hej. Wiem, że to dla ciebie trochę krępujące, ale wiesz, z zakochanym Jordim się nie zadziera.
- Wiem coś o tym - zaśmiałam się.
- Masz jakieś plany na dzisiaj ?
- Poza nudzeniem się w domu ? Nie. Jestem całkowicie otwarta na twoje propozycje.
- Przed telefonem od Jordiego chciałem pojechać w odwiedziny do domu, ale teraz to już nieaktualne.
- Dlaczego ? Jeśli tylko nie przeszkadza ci moje towarzystwo, to możemy jechać.
- Naprawdę ? Masz na to ochotę ?
- Czemu nie - uśmiechnęłam się.
Po chwili już byliśmy w drodze do Sabadell. Nie było to daleko, więc już po pół godzinie wysiedliśmy pod piękną willą. Do Cristiana od razu podbiegł ogromny labrador. Tego chłopaka zawsze otaczają psy. Z domu wyszła kobieta i podeszła do nas.
- No w końcu się pojawiłeś.
- Przepraszam mamo - pocałował ją w policzek - Poznaj Magdę, dziewczynę Alby.
- Bardzo mi miło - przywitałam się.
- Wejdźcie do środka. Wszyscy się ucieszą, że przyjechałeś. W końcu.
Wchodząc do domu zapytałam go po cichu :
- O co chodzi ?
- Dawno mnie w domu nie było i teraz robią z tego aferę. Przy tobie nie będą się tak wściekać.
- A więc po to ci byłam potrzebna ! - zaśmiałam się.
- Nie, no co ty, nie śmiałbym cię tak wykorzystać.
- Dobra, dobra, chodźmy stawić czoło twojej rodzince.
Weszliśmy do kuchni.
- Cristian ! - krzyknęła jakaś starsza kobieta.
Tello od razu ją przytulił, a potem zaczął się witać z resztą ludzi obecną w pomieszczeniu. Stałam zakłopotana w drzwiach.
- To jest Magda.
- Twoja nowa dziewczyna ? - spojrzał na niego jego ojciec - Przyjechałeś ją przedstawić ?
Spojrzałam na Tello zaskoczona. "Jak to nowa ?" wyszeptałam. " Później".
- Nie, to dziewczyna Jordiego. Chwilowo jesteśmy na siebie skazani.
Tę niezręczną sytuacje przerwała jego babcia zapraszając nas do stołu. Po chwili już wszyscy siedzieliśmy razem i zaśmiewaliśmy się ze zdjęć małego Cristiana biegającego nago po ogródku w pelerynie Supermana. To i wiele innych ciekawych zdjęć mogłam zobaczyć dzięki babci Tello, która koniecznie musiała mi pokazać jego zdjęcia z dzieciństwa. Szkoda, że nie mogłam ich zabrać ze sobą. Chłopacy chyba by umarli ze śmiechu jakby je zobaczyli. Ja sama z trudem powstrzymywałam łzy. Miałam nawet ochotę prosić jego babcię o pożyczenie tego albumu przy wyjściu z domu, ale Cristian chyba to przewidział i wpakował mnie od razu do samochodu. Nawet nie zdążyłam się pożegnać z jego rodziną.
W drodze powrotnej nadal śmiałam się z jego zdjęć. Chyba powoli miał mnie dosyć.
- Jestem ciekaw jak wyglądają twoje zdjęcia z dzieciństwa - warknął.
- Ciekaw możesz być. Zdjęcia są w Polsce, nie zobaczysz ich.
- Jeszcze się przekonamy.
- Dobra, nie denerwuj się. Zrobię nam coś do jedzenia, ok ?
- Mówiłem ci już, że jesteś cudowna ?
Zaśmiałam się w odpowiedzi. Wiedziałam,że jedzenie go udobrucha. Mieszkałam w końcu z Jordim od miesiąca, zdążyłam się już nauczyć, że dla piłkarza jedzenie to lekarstwo na wszystko.
Później, kiedy siedzieliśmy już przy stole, zadałam mu nurtujące mnie pytanie :
- Czemu twój ojciec myślał, że jestem twoją dziewczyną ?
- Bo rozstałem się z Loreną.
- Jak to ? - chyba bardziej nie byłam nigdy zaskoczona - przecież tworzyliście taką cudowną parę !
- To były tylko pozory. Od dawna już nie byliśmy ze sobą szczęśliwi. Żyliśmy obok siebie, nie razem. Oddaliliśmy się od siebie tak bardzo, że czułem się jakbym mieszkał z obcą mi osobą. Ona tak bardzo skupiła się na studiach, że nie potrafiła myśleć o niczym innym. Ja rozumiem, że zdobycie wykształcenia jest ważne, ale dla niej stało się to obsesją. Nie potrafiliśmy już żyć razem.
- Tak strasznie mi przykro. Nie wiedziałam.
- Nikt nie wiedział, dlatego to był dla wszystkich taki szok. Ale ta decyzja o rozstaniu była dobrą decyzją. Później poczułem się jakbym na nowo żył. No i dzięki temu jeszcze bardziej niż zwykle doceniam fakt, że ktoś mnie wysłucha i porozmawia.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się w odpowiedzi - Co teraz planujesz ?
- Jak na razie nie wiem. Chce odpocząć, skupić się na sobie. Mam zamiar zagrać za rok w Mundialu. No i muszę ci się przyznać, poznałem dziewczynę.
- Szybko.
- Nie, to nie tak. Po rozstaniu z Loreną nie rzuciłem się od razu w wir randek, nie jestem taki. Poznałem ją przypadkiem. Często biegam rano po plaży i ona biega zawsze z psem tą samą trasą co ja. Ostatnio o mało co się nie przewróciłem przez jej owczarka. Przeprosiła mnie i resztę trasy pokonaliśmy razem. Świetnie nam się rozmawiało. Traktowała mnie zupełnie normalnie.
- A czemu miałaby nie ?
- Bo jestem piłkarzem Barcy. Nawet nie wiesz, jak to czasem przeszkadza. Traktują nas jak jakieś pseudogwiazdy i latają za nami jak psychofanki.
- Mam nadzieję, że taka nie jestem.
- Nie, no co ty. Nie wydarłaś się jak głupia i nie zemdlałaś, jak Jordi się do ciebie odezwał. To znaczyło, że jesteś normalna.
- No dzięki - pokazał mi język - ale wracając do poprzedniego tematu rozmowy, jak ona ma na imię ?
- Victoria.
- Masz jej numer ?
- No mam.
- Napisałeś już do niej, żeby się umówić ?
- No co ty !
- Na co jeszcze czekasz ?! Już, pisz i umawiaj się na jutro ! - wcisnęłam mu telefon do ręki.
- Nie mogę, jeszcze przez dwa dni jesteś na mnie skazana.
- Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie sama. Pisz !
- Nie ma mowy, Jordi by mnie zabił jakbym cię zostawił samą.
- O czym Jordi się nie dowie, to go nie zaboli.
- Nie ma mowy.
- Idiota.
- Napiszę do niej po powrocie Alby.
- Spróbowałbyś nie.
- To ja się chyba będę zbierał. Dzięki za jedzenie itp.
- To ja dziękuję, że spędziłeś ze mną dzień. Nie chciałbyś może jeszcze obejrzeć ze mną jakiegoś filmu ? Boję się tu zostać sama.
- Okej.

***
Obudziłam się rano oparta o ramię Cristiana. No tak, musiałam zasnąć podczas oglądania filmu. Głupia ja. Ale mu musiało być niewygodnie. Próbowałam wstać nie budząc go przy tym. Niewykonalne.
- O hej - powiedział zaspany.
- Przepraszam cię.
- Nie masz za co. Albo czekaj, masz i robisz mi za to śniadanie.
- Niech ci będzie. Ale mam lepszy pomysł. Robię dużo jedzenia na wynos i jedziemy na cały dzień na plażę.
- Geniusz, nie kobieta.
Godzinę później już leżeliśmy na plaży. Kocham plażę Barcelony, a chyba jeszcze bardziej Morze Śródziemne. Dla samego plażowania byłabym gotowa przenieść się do tego miasta.
Dzień był cudowny. Żadna psychofanka, o których wczoraj opowiadał Cristian, nie zakłócała nam spokoju. Przez cały dzień po prostu rozmawialiśmy. Poznałam go tak naprawdę, czułam, że wiem o nim wszystko. I że mogę mu powiedzieć wszystko o sobie. Poczułam, że mam brata. Brata, którego nigdy nie miałam i o którym zawsze marzyłam. Brata, któremu mogę powiedzieć wszystko, ale też takiego, z którym mogę się pośmiać i powygłupiać. Był jedną z nielicznych osób, której opowiedziałam moją prawdziwą historię. Nie potępił mnie, byłam mu za to bardzo wdzięczna.
Wieczorem znowu został ze mną. Bałam się spędzać noc sama w tak wielkim domu. Jutro już wróci Jordi i wszystko będzie okej. Nie wiem czemu, ale miałam takie dziwne wrażenie, że Mateusz gdzieś tam niedaleko jest, że coś mi zrobi. Zwierzyłam się z tego Cristianowi, który zapewnił mnie, że w takim razie nigdzie się nie ruszy z kanapy w salonie.
Obejrzeliśmy razem mecz. Jordi strzelił pierwszą bramkę i zadedykował ją mi. Miałam łzy w oczach. Chyba nie ma piękniejszego gestu na okazanie miłości przez piłkarza, jak zadedykowanie komuś trafionej bramki.





***
To był mój ostatni dzień w Barcelonie. Te dwa miesiące minęły tak szybko. Ten drugi nawet jeszcze szybciej niż pierwszy. Ciągle chodziłam na treningi, resztę dnia spędzałam z Jordim, widywałam się z Julią, Shaki, chłopakami. W połowie sierpnia zaczęła się liga, więc chodziłam na mecze. Już na treningach można powiedzieć, że dołączyłam do kadry trenerskiej. Razem z nowym trenerem wydzierałam się na chłopaków bez przerwy, ustalałam taktykę gry, mówiłam chłopakom, co mają robić. Przed pierwszym meczem trener pozwolił mi wygłosić mowę motywującą w szatni. I to było coś, w czym się odnalazłam. Potrafiłam przemawiać, natchąć ich do gry. Tyle dla mnie wszyscy zrobili, że łatwo było znaleźć słowa, które miały im pomóc w wygraniu.
Staraliśmy się wykorzystać z Jordim pozostały nam czas jak najmocniej. Niestety i tak było go za mało. Choćby było go nieskończenie wiele, i tak byłoby go za mało. Nie chciałam się z nim rozstawać, bałam się tej odległości. Ale byłam gotowa poświęcić wszystko, żeby ten związek przetrwał. Nie wyobrażałam już sobie życia bez obecności Jordiego w nim. Te same uczucia widziałam w jego oczach. Postanowiłam sobie, że będę walczyć z całego serca, żeby wszystko się nam ułożyło. I że za rok wrócę do Barcelony. Już na zawsze. Tu było moje miejsce, tu z Jordim u boku. Ktoś kiedyś powiedział, że dom jest tam, gdzie osoba którą kochamy. Zgadzałam się z tym całym moim sercem, całą duszą, całym ciałem.
A ja właśnie opuszczałam ten dom. Zostawiłam w nim moje serce. I teraz cierpiałam coraz bardziej z każdym kilometrem, który mnie od niego oddalał....

















~~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Rozdział w całości zadedykowany mojej kochanej Viki :* ( miał być wczoraj, przepraszam,ale nie wyszło ;c )
Jesteśmy już na półmetku, rozdziałów będzie 25 + epilog

8 komentarzy:

  1. WYKORZYSTAŁAŚ MOJĄ PIOSENKĘ <333333333333 :D

    Mimo że rozdział w miarę długi, to dla mnie i tak za krótko...Twoje opowiadanie uzależnia, kicia ;/ <3
    Życzę weny na następny i pogrążam się w oczekiwaniu na niego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezus kocham Cię maaaaax. <333

    OdpowiedzUsuń
  3. No po prostu kocham tą historię <3 Domi przez Ciebie mam wrażenie, że taka Madzia gdzieś tam naprawdę istnieje. :* Paula

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział mam nadzieje, że szybko będą mogli być znowu razem, też chciałabym pooglądać zdjęcia Cristiana xD
    :D

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham Jordiego <3 swietny rozdział, uwielbiam czytac Twojego bloga !!! poprawil mi troche humor dziekuje:* JG

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo istnieje :) w główce Dominiczki :)
    Fajny rozdział. Pati ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. http://kochajtofajne.blogspot.com/ nowy u mnie.

    OdpowiedzUsuń