http://www.youtube.com/watch?v=qewyvRv-0BU
Te dziesięć
miesięcy było najpiękniejszymi miesiącami w moim życiu. W październiku zaczęłam
studia na tym samym uniwersytecie, co Julia. Od razu odkryłam, że idealnie
wybrałam kierunek. Radziłam sobie świetnie. Efekty tego, czego się nauczyłam
wykorzystywałam w pracy z chłopakami w Barcelonie. Teraz moje rozmowy z nimi
były stałym punktem dnia przed każdym meczem. Byłam z nimi ciągle, jeździłam na
wszystkie mecze wyjazdowe. Byłam członkiem drużyny – to było cudowne uczucie.
Żeby moja obecność nie wzbudzała niczyjej niechęci i podejrzeń FC Barcelona
zaproponowała mi staż. Praca z chłopakami dawała mi naprawdę dużo
doświadczenia, którym mogłam się podzielić podczas zajęć.
Mój związek z
Jordim rozkwitał. Wspólne mieszkanie okazało się strzałem w dziesiątkę. Bardzo
scementowało nasze uczucia. Wiedziałam już, że Alba to mężczyzna, z którym chcę
spędzić resztę życia, które przypominało sielankę. Pobudka u boku Jordiego po
nieprzespanych nocach, wspólne śniadanie, wyjście na wykłady, treningi, mecze,
spotkania z przyjaciółmi. Za nic nie oddałabym życia w Barcelonie. Spotkanie
Alby odmieniło je zdecydowanie na lepsze. W końcu poczułam, że żyję pełną
piersią, znalazłam swoje miejsce na ziemi. Zyskałam nową cudowną rodzinę, bo
inaczej chłopaków z Barcelony i ich partnerek nie mogłam nazwać. Najlepiej
dogadywałam się z Cristianem, Thiago, Cesciem, który był dla mnie jak
starszy brat i Andresem, który mimo
swego młodego wieku, z powodzeniem mógł zastępować mi ojca. Dawno już
zapomniałam o naszych ekscesach w Brazylii. Od Mundialu unikałam tylko Marca
Bartry. Nadal nie mogłam zapomnieć o tym, co się wtedy wydarzyło. On sam mi w
tym nie pomagał, kiedy tylko mógł, od rozstania z Sandrą, uśmiechał się do mnie rozbrajająco. Nie
rozumiałam jego postępowania. Dzięki pobytowi w Barcelonie zyskałam też siostrę
– Julię. Była moją najlepszą przyjaciółką, mogłam jej powiedzieć wszystko,
zresztą z wzajemnością. Ponadto byłam też częstym gościem w domu Gerarda i
Shaki. Bardzo lubiłam ich synka, więc kiedy tylko oni tego potrzebowali,
opiekowałam się razem z Jordim małym Milanem. Kiedy tylko mogłam chodziłam na
koncerty Shakiry. Uwielbiałam jej energię, jej radość ze śpiewania. Moje szczęście burzył tylko fakt, że moi
rodzice nadal się do mnie nie odzywali. Cóż, to był ich wybór. Ja radziłam
sobie bez nich świetnie.
początek maja.
Barcelona
miała dzisiaj grać z Malagą. Siedziałam na trybunach i plotkowałam z Julią,
która co chwilę masowała się po swoim co raz bardziej zaokrąglonym brzuszku.Była już w piątym miesiącu ciąży. Patrzyłam na nią z przyjemnością, tak bardzo promieniała.Co chwilę ktoś witał się z nami z uśmiechem. Przez związek z Jordim stałam się popularna w Barcelonie, co kompletnie nie robiło na mnie żadnego wrażenia. Chłopcy niedługo mieli wyjść na boisko. Brakowało im tylko jednego zwycięstwa do przypieczętowania zdobycia po raz trzeci trofeum La Ligi . Dosiadł się do
nas Fabregas. Męczyła go naprawdę paskudna kontuzja i nie grał już od
dwóch miesięcy. Na kolanach trzymał
swoją córeczkę Lię. Bardzo ją lubiłam i podziwiałam Cesca za to, że wychowywał
ją tak, by mała nie dostrzegała braku matki. Poświęcał jej cały
swój wolny czas, przez co już prawie od dwóch lat był samotny. Nagle wśród hiszpańskiego gwaru usłyszałam, jak ktoś mówi po polsku. Początkowo myślałam, że mi się przesłyszało, jednak znowu usłyszałam ten sam głos, tym razem za moimi plecami. Ponadto wydawało mi się, że skądś go znam. Obróciłam się do tyłu i zamarłam w połowie zdania skierowanego do Fabsa. Za mną siedziała Kasia. Osoba, której nie widziałam odkąd skończyłam drugą klasę liceum oraz która, z tego co wiedziałam, nienawidziła piłki nożnej. I Mateusz. Jego widok sprawił, że powróciły wszystkie wspomnienia. Jego cuchnącego alkoholem oddechu na moim policzku, jego rąk, jego dotyku, który sprawił, że do dzisiaj jakaś cząstka mnie bała się mężczyzn. Cesc zauważył, że coś ze mną nie tak. Spojrzał tam gdzie ja i jego twarz wykrzywił grymas wściekłości. Oddał Lię Julii i przeszedł do góry. Chwycił Mateusza za koszulkę.
- Miałeś się
do niej nie zbliżać dupku – wycedził.
swój wolny czas, przez co już prawie od dwóch lat był samotny. Nagle wśród hiszpańskiego gwaru usłyszałam, jak ktoś mówi po polsku. Początkowo myślałam, że mi się przesłyszało, jednak znowu usłyszałam ten sam głos, tym razem za moimi plecami. Ponadto wydawało mi się, że skądś go znam. Obróciłam się do tyłu i zamarłam w połowie zdania skierowanego do Fabsa. Za mną siedziała Kasia. Osoba, której nie widziałam odkąd skończyłam drugą klasę liceum oraz która, z tego co wiedziałam, nienawidziła piłki nożnej. I Mateusz. Jego widok sprawił, że powróciły wszystkie wspomnienia. Jego cuchnącego alkoholem oddechu na moim policzku, jego rąk, jego dotyku, który sprawił, że do dzisiaj jakaś cząstka mnie bała się mężczyzn. Cesc zauważył, że coś ze mną nie tak. Spojrzał tam gdzie ja i jego twarz wykrzywił grymas wściekłości. Oddał Lię Julii i przeszedł do góry. Chwycił Mateusza za koszulkę.
- Puszczaj
mnie !
- Nie
pamiętasz już, co ci powiedzieliśmy podczas naszego ostatniego spotkania ?
Patrzyłam na
całą sytuację tępym wzrokiem, zupełnie nie obchodziło mnie, co się z nim
stanie. Jak dla mnie to mógł nawet nie żyć. Zupełnie inaczej zareagowała Kasia.
Całkiem nie wiedziała, co się dzieje. Zaczęła piszczeć, kiedy pięść Cesca
zbliżyła się do twarzy Mateusza. Jej przedstawienie zaczęło wzbudzać uwagę
innych na trybunach.
- Nie
przyjechałem tu dla tej dziwki. Moja dziewczyna ma imieniny, więc zabrałem ją na
mecz.
Pięść Fabregasa
uderzyła w jego twarz. Rozległ się chrzęst łamanej kości.
- Idioto,
złamałeś mi nos ! Posądzę cię !
- Ty uważaj,
żebym ja nie posądziła ciebie – podniosłam się z krzesła i spojrzałam na niego
z pogardą – Należało ci się.
- Należało mi
się ?! – wykrzyknął – Czy ty wiesz, co twoi przyjaciele mi zrobili ?
- Nie i nie
obchodzi mnie to. Ale mam nadzieję, że bolało, tak bardzo jak wtedy mnie.
- Dziwka –
wycedził.
Pięść Cesca
znowu spotkała się z jego twarzą. Mateusz wylądował na ziemi. Kasia krzyknęła.
- Jeśli jeszcze
raz obrazisz ją w moim towarzystwie skończy się to dla ciebie szpitalem –
Fabregas kopnął go w brzuch.
Kasia pomogła
mu stanąć na nogach. Patrzyła to na mnie, to na Mateusza pytającym spojrzeniem.
- A ty co ? To
jakieś twoje zboczenie ? Znajdujesz sobie dziewczynę, zabierasz ją na mecz,
mówisz jej, że ją kochasz, a potem gwałcisz ?
- Słucham ?! –
wykrzyknęła Kasia.
Mateusz chciał
splunąć mi w twarz. Cesc nie wytrzymał i rzucił się na niego. Gdyby nie
ochroniarze, zostałaby z niego mokra plama.
- Wyprowadźcie go ! – krzyknęła „4”.
- Chyba
prędzej pana by trzeba wyprowadzić.
- On obraził
naszą Magdę.
Kiedy
ochroniarze to usłyszeli, od razu wyprowadzili mojego byłego chłopaka ze
stadionu. Przerażona rzuciłam się w ramiona Cesca.
- Dziękuje ci.
- Gdybym mógł,
załatwiłbym go jeszcze bardziej. Za to wszystko, co ci zrobił.
Podeszła do
nas Kasia i klepnęła mnie w ramię.
- Magda,
możemy porozmawiać ? Co miałaś na myśli mówiąc o Mateuszu i gwałcie ?
- Nie teraz –
nawet na nią nie spojrzałam.
Zeszłam do
szatni na szybką rozmowę z chłopakami. Wróciłam na trybuny tuż przed
rozpoczęciem meczu. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 dla Barcelony
po genialnym golu Alexisa. W przerwie
znowu podeszła do mnie moja koleżanka.
- Możemy teraz
porozmawiać ?
- To nie będzie
rozmowa na 15 minut, więc nie.
- Ale
porozmawiasz ze mną ?
- Tak –
westchnęłam.
- Więc kiedy ?
- Poczekaj tu
na mnie, przyjdę po ciebie jakoś tak pół godziny po skończonym meczu.
- Okej.
Obróciłam się,
zostawiłam ją i poszłam przywitać się z Shakirą, która dołączyła do nas na
drugą połowę. Barcelona powiększyła w niej tylko swoją przewagę do 3:0 i
przypieczętowała swoje zwycięstwo w lidze hiszpańskiej. Po meczu zeszłam na dół
do szatni chłopaków i razem z nimi chwilę świętowałam. Jednak nadal nie doszłam
do końca do siebie po spotkaniu z Mateuszem. Jordi od razu zauważył zmianę w
moim nastroju.
- Co jest ?
- Nic,
pogadamy o tym w domu.
- Mam taką
nadzieję.
- Obiecuję ci.
Wyszliśmy z
szatni. Jordi odprowadził mnie na boisko. Dałam mu buziaka na pożegnanie.
- Zobaczymy
się później, muszę teraz z kimś porozmawiać.
Poszłam po
Kasię i zabrałam ją do swojego samochodu.
- To był twój
chłopak ? – zapytała, kiedy wchodziłyśmy do kawiarni.
- Tak. Jordi
Alba.
- Nigdy nie
sądziłam, że te plotki, które czytałam w gazetach, to prawda.
- A widzisz,
czasem piszą tam prawdę.
Uśmiechnęła
się do mnie, ale zaraz spoważniała.
- Co miałaś na
myśli mówiąc takie rzeczy o Mateuszu ?
- Dokładnie
to, co powiedziałam.
- Nie
rozumiem.
- A co tu jest
do rozumienia ? – podniosłam głos – zabrał mnie na mecz. Sprawił, że myślałam,
że go kocham. A potem próbował zgwałcić.
- Nie wierzę.
- To uwierz.
Myslisz, że czemu uciekłam do Barcelony i Cesc zachował się tak, jak się
zachował ?
- Boże.
- Wtedy
chciałam go zabić, ale teraz można powiedzieć, że jestem mu wdzięczna. Odmienił
mnie i moje życie. Gdyby nie to wydarzenie, nie byłabym z Jordim. Nadal
okłamywałabym siebie i mieszkała z nim w Polsce. A tak, mimo że lekko spaczona
psychicznie, jestem szczęśliwa.
- Mi powiedział
zupełnie co innego.
- Doprawdy ?
- Tak. Kiedy
uciekłaś wtedy z imprezy, wmówił mi, że byłaś z nim tylko dla pieniędzy.
Prychnęłam.
Akurat pieniędzy mi nie brakowało. Gorszego pretekstu nie mógł sobie wymyślić.
- Że
zostawiłaś go, bo znalazł się ktoś lepszy, popularniejszy – ciągnęła –
opowiedział mi jeszcze wiele złych rzeczy na twój temat. Powiedział, jak bardzo
mnie obrażałaś. Nie chciałam cię więcej znać. Dlatego wyjechałam do Warszawy.
- I pewnie
spędzałaś tam z nim ciągle czas i się zakochałaś – powiedziałam ironicznie.
- Dokładnie
tak było. Dzięki niemu polubiłam piłkę, ten mecz miał być moim prezentem.
- Skąd ja to
znam – prychnęłam – tylko ciebie by pewnie nie zgwałcił, bo w celibacie na
pewno nie żyliście. Zrobiłby coś gorszego.
- Wolę o tym
nie myśleć. Magda, nawet nie wiesz jak mi przykro z powodu tego co ci się
stało.
- No cóż,
zdarza się.
- Przepraszam
cię, za to, że tak źle o tobie myślałam.
- Spoko.
- Chciałabym
to naprawić.
- Nie masz już
jak. Ja mam swoje życie, ty masz swoje. Ja mam swoich przyjaciół i przykro mi, ale ty już do nich nie należysz.
I po prostu
zostawiłam ją w tej kawiarni i wyszłam. Wróciłam do domu, zwinęłam w kłębek na
kanapie i przytuliłam do Jordiego. Po chwili milczenia wyszeptałam :
- Mateusz był
dzisiaj na meczu.
- Ty chyba
sobie żartujesz ?
- Niestety
nie.
- Czemu mi nie
powiedziałaś wcześniej ? Zabiłbym gnoja.
- Spokojnie,
Fabs się nim zajął.
- Mam
nadzieję, że go bolało.
- Na pewno
złamał mu nos. Wydaje mi się, że to nie było wszystko. Zadowolony ?
- Byłbym
bardziej, gdybym to ja mu ten nos złamał.
- Oj kochanie,
nie można mieć wszystkiego.
- To z nim się
widziałaś po meczu ?
- Nie, z
Kasią. To było nasze ostatnie spotkanie.
- Przykro mi.
- A mi nie.
Nie była moją prawdziwą przyjaciółką. Spotykam się jutro z Julią – zmieniłam
temat.
- To dobrze,
nie będziesz sama.
- Dlaczego ?
- Mam jutro
parę spaw do załatwienia w klubie.
- W takim
razie chodźmy spać, bo jutro nie będziesz miał siły.
Pocałował mnie
i zaniósł do sypialni.
***
Weszłam spóźniona do mojej
ulubionej kawiarni. Julia czekała już na mnie przy naszym stałym stoliku.
- Cześć, przepraszam za
spóźnienie – dałam jej buziaka w policzek i usiadłam.
Kelnerka już niosła moją ulubioną
kawę. Żyć, nie umierać.
- I tak się czuję. Cały poranek
spędziłam z moją nową przyjaciółką – toaletą.
- Czuję się zazdrosna – zaśmiała
się – a tak już na poważnie, może ci coś zaszkodziło.
- Może i tak, ale już mi lepiej.
A ty jak się czujesz ?
-
Ciąża to najpiękniejszy okres w życiu kobiety. Za trzy dni idziemy z
Thiago do lekarza i poznamy płeć naszego dziecka.
- To cudownie.
- Thiago ma nadzieję, że to
będzie chłopiec.
- I że zrobi z niego małego
piłkarza – dodałam.
- Dokładnie – zaśmiała się – a
ja z kolei nie mam konkretnych wymagań. Będę
kochać je tak samo. Kocham to dziecko całym sercem odkąd skończyły mi się
poranne mdłości i …
Julia nagle zamarła w połowie
zdania. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Coś się stało ?
- Boże Magda, ty jesteś w ciąży !
- Zabawna jesteś, naprawdę –
zaśmiałam się – ta ciąża ci zdecydowanie poprawiła ci poczucie humoru.
- Ale ja mówię serio. Popatrz,
też miałaś dzisiaj poranne mdłości, zupełnie jak ja na początku.
- Raz – wyartykułowałam powoli –
Raz, nie przez trzy tygodnie jak ty.
- Dobra, dobra, to dopiero
początek. Ale popatrz.
- Niby na co ?
- Wcale nie.
Julia pokiwała głową.
- Oj tak, może ty tego nie
zauważyłaś, ale ja tak. I Thiago też.
- Thiago ?
- Thiago ?
- Tak. W szatni. Krzyczysz, a już
po chwili się uśmiechasz.
- To nic nie znaczy.
Wyśmiałam Julię, ale zasiała we
mnie ziarno niepewności. Chwyciłam
torebkę i wyjęłam z niej kalendarz. Zaczęłam szybko liczyć, kiedy powinnam
dostać okres.
- I co ?
- Powinnam dostać dzisiaj, ale go
nie ma. Pewnie się spóźnia przez ten stres związany ze spotkaniem Mateusza.
- Lepiej idź to sprawdź.
Nadal uważałam pomysł, że jestem
w ciąży, za niedorzeczny. Ale dla świętego spokoju poszłam do najbliższej
apteki i kupiłam test. Wróciłam do domu i zamknęłam się w łazience.
Przeczytałam instrukcję i zrobiłam test. Spojrzałam na niego i po chwili
pojawił się wynik …
~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Zostało mi jeszcze 6 rozdziałów i kończę tego bloga. Mam już pomysł na nowego, linka do niego podam jakoś jak już będziemy przy rozdziale 22/23 :)
Mam nadzieję, że się podobało :)