wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 11.

http://www.youtube.com/watch?v=2zNSgSzhBfM

Już od tygodnia byłam w Barcelonie. Z każdym dniem czułam, że wracam do siebie. Że jestem coraz bardziej normalna. Było to zasługą tylko i wyłącznie Jordiego. Bez niego na pewno bym sobie nie poradziła
. Traktował mnie jak księżniczkę, robił wszystko, bym na nowo poczuła się dobrze w swojej skórze. Był czuły i opiekuńczy. Z drugiej strony jednak nie naciskał na mnie w żadnym stopniu. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Dał mi tyle czasu na dojście do siebie, ile potrzebowałam. Dzięki temu, mimo iż minął tylko tydzień, miałam przeczucie, że to już. Uraz psychiczny nie zniknął, nigdy nie zniknie. Ale zakopałam go głęboko w sobie, przykryłam wszystkimi cudownymi wspomnieniami, jakie miałam dzięki mojemu chłopakowi. Tak, chłopakowi. Już oficjalnie byliśmy razem. Od wczoraj. Jordi zabrał mnie na romantyczną kolację do małej knajpki w centrum miasta. Było cudownie, tak bardzo romantycznie. Czułam się jak w jakiejś bajce. Poszliśmy później na spacer plażą. Długo wtedy rozmawialiśmy, doszliśmy do wniosku, że spróbujemy. Za bardzo nam na sobie zależało,a próby tłumienia naszych uczuć nie wyszły nam na dobre. W głębi duszy czułam, że on mnie nie zrani, że z nim nie będzie tak, jak z Mateuszem. Ta wewnętrzna obawa przed pakowaniem się w nowy związek nadal była, ale stłumiłam ją. Chciałam z nim być. Powiedziałam sobie, że muszę spróbować, nie mogę żyć w skorupie wspomnień, muszę ruszyć dalej. Czułam, że będzie dobrze.
Z dojściem do siebie pomagała mi też Julia, codziennie byłyśmy w kontakcie. Jeśli akurat któregoś dnia nie mogła przyjść w odwiedziny to rozmawiałyśmy przez telefon. Dwa razy zabrała mnie na zakupy. Stwierdziła, że musi zadbać o moją garderobę, bo przecież " nie wytrzymam w Barcelonie z dwiema walizkami ( ogromnymi) ciuchów". W sumie jestem jej za to wdzięczna, dzięki Vigas odkryłam w sobie nową miłość. Miłość do barcelońskich butików. Mogłabym tam przesiadywać bez końca. Dobrze, że rodzice dali mi limit na karcie kredytowej, mega duży, ale na szczęście limit. Jeszcze wszystkiego nie wydałam. Gorzej, że jutro poniedziałek, nowy tydzień, nowy limit, mam nadzieję, że Julia o tym nie wie, bo jak dalej tak pójdzie, to puszczę moich rodziców z torbami. Niestety nasze wyjście na zakupy nie obyło się bez przygód. Kiedy wychodziłyśmy z jednego z butików, odnaleźli nas paparazzi. I o dziwo, nie chcieli robić zdjęć Julii, tylko mi. Jak to ona później stwierdziła : Nie miałam ochoty na szum wokół mnie, bo mogło to trafić do Polski, więc zaczęłyśmy uciekać. Wyglądało to komicznie. Następnego dnia mogłam zobaczyć w każdej możliwej barcelońskiej gazecie, jak biegnę obładowana torbami w stronę słońca. Jordi płakał ze śmiechu w kuchni tak długo, że musiałam oblać go wodą, żeby przestał. Mimo wszystko nadal mi to wypomina i codziennie proponuje mi wyjście na zakupy.
"Nowa dziewczyna Alby to prawdziwa sensacja".
A propos Jordiego. Czułam jak się na mnie patrzy. Spędzaliśmy akurat leniwe popołudnie opalając się na leżakach na werandzie. Otworzyłam oczy. Uśmiechał się.
- Coś się stało ? Mam coś na twarzy ?
- Nie.
- To czemu się tak na mnie patrzysz ?
- Cieszę się, że tu jesteś ze mną. Nadal cały czas boję się, że to tylko mój kolejny pijacki sen, z którego zaraz się obudzę, a ty znikniesz.
Wstałam z leżaka, usiadłam mu na kolanach i pocałowałam.
- Nadal uważasz, że to sen ?
- Nie, już nie - przytulił mnie - Wiesz, dostałem smsa od Carlesa.
- I ?
- Robią jutro wspólny klubowy obiad i jesteśmy zaproszeni. Przez tę przerwę w treningach tak dawno się nie widzieliśmy wszyscy razem. Co ty na to ? Pójdziemy ?
- Hmmm...
- Oczywiście, jeśli nie chcesz, to nie pójdziemy.
- Nie, możemy iść.
- To cudownie ! Już piszę chłopakom, że będziemy.
Dał mi buziaka w policzek. Ułożyłam się wygodnie na leżaku obok niego i przymknęłam oczy. Od razu przypomniała mi się reakcja zawodników, jak dowiedzieli się, że jestem w Barcelonie. Zaśmiałam się.
- Co się stało ?
- Nic, przypomniałam sobie reakcję chłopaków na mój przylot we wtorek.
- No tak, to było komiczne.
Siedzieliśmy wtedy z Jordim przy śniadaniu. Nagle usłyszeliśmy jak drzwi otwierają się z hukiem. Ktoś zaczął głośno wykrzykiwać imię Alby. Kiedy odkrzyknął, że jest w kuchni, tabun ludzi zaczął biegać po domu. Wszyscy wpadli do kuchni, pierwszy Fabregas z Tello. Cristian trzymał w ręku gazetę. "Stary, patrz, znowu ktoś sobie żartuję ! Zaskarżymy gazetę !". "Dlaczego ? " spytał zdziwiony. Z tyłu dobiegł go krzyk Iniesty : "Wciskają kity, że niby Magda jest w Barcelonie ! Nie pozwolimy im na to, wiemy jak się czujesz" , "Gerard już dzwoni do tej redakcji". Jordi zaśmiał się " Ale po co ?". "Dokładnie" obróciłam się do nich. " Ej kurde, ale beka, czy wy też macie taką fazę, że widzicie tu przy stole Magdę ?" Thiago popatrzył na resztę. Wybuchnęłam śmiechem, wstałam od stołu i przytuliłam Fabsia. "No, możesz im teraz powiedzieć, że jestem prawdziwa". "Moje modły zostały wysłuchane, wiedziałem, że warto było uczyć się orientalnych tańców błagalnych od Songa. Teraz wytańczę nam puchar Ligii Mistrzów" nagle rzucił Dani. " Jednak jesteś idiotą Alves" skwitował to Alexis.
" No ale jak inaczej wytłumaczysz to, że ona nagle się tu pojawiła ? " oburzył się. " Hmm, może dlatego, że wsiadła w samolot do Barcelony ?" Sanchez naprawdę patrzył na niego jak na kogoś niezbyt zrównoważonego psychicznie. "Nie znasz się. Kto idzie ze mną wyprosić puchar ?". "Ja !" wykrzyknął Thiago, na co chłopacy zmierzyli go wzrokiem. " No co? Przynajmniej będzie śmiesznie,muszę to zobaczyć". Niektórzy wyszli razem z nim, żeby poobserwować jak Dani odstawia jakieś szamańskie tańce na balkonie Alby. Ci, którzy pozostali zaczęli zarzucać mnie pytaniami, czemu się nie odzywałam. Łzy powoli napływały mi do oczu. Jordi od razu to zauważył i poprosił ich, by dali mi czas i przyszli kiedy indziej.Początkowo nie chcieli dać się zbyć, ale Jordiemu jakoś udało się ich przekonać. Ich miny, kiedy mnie zobaczyli i dotarło do nich, że jestem tam naprawdę, są bezcenne. Do dzisiaj mam przed oczami Daniego, ten człowiek jest tak zakręcony. Uwielbiam go.
Nie byłam pewna, czy dam radę spotkać się z nimi wszystkimi. Znowu będą mnie męczyć pytaniami, o to, co się ze mną działo. Nie wiem, czy byłam gotowa na to, by im opowiedzieć wszystko. Zgodziłam się tylko dlatego, że Jordiemu na tym zależało. Tyle dla mnie zrobił, że byłam gotowa się poświęcić i wytrzymać te kilka godzin z innymi piłkarzami. Nigdy nie myślałam, że nie będę się cieszyć na spotkanie z nimi.

***
Mimo moich obaw obiad z chłopakami przebiegał pod znakiem śmiechu i wspominania najciekawszych momentów z meczy tego sezonu. Wszyscy byli w świetnym nastroju. Nawet ja zapomniałam o moich wcześniejszych obawach. Siedziałam pomiędzy Jordim a Cristianem, który przez cały czas zarzucał mnie różnymi żartami. Powoli chyba się wyczerpywał. Obok mnie Alba z pasją dyskutował na temat najnowszej gry komputerowej z Fabregasem. Daniella co chwilę przewracała oczami słuchając ich. A Shakira ? Kiedy nikt nie widział pokazywała jej język. Widać było, że się nie lubią. A jednak ta barcelońska rodzina nie była taka idealna.  A dzisiaj nie była też kompletna. Brakowało tych, którzy wyjechali na wakacje. Nie było Valdesa, Adriano, Xaviego, Songa i Bartry. Znaczy się tak mi się wydawało, że nie ma Marca. W sumie to sama nie wiem, jego dziewczyna była tutaj razem z nami. Nie tylko mnie dziwiła jej obecność, po chwili Anto zapytała się jej, gdzie Marc. Sandra speszyła się i wydukała, że on wyjechał do rodziny, więc przyszła tutaj w towarzystwie Sergiego, który nie chciał, by siedziała sama w domu.
Nagle do naszego stolika podszedł zziajany chłopak i klapnął na wolne krzesło obok Daniego na przeciwko mnie.
- Przepraszam wszystkich za spóźnienie. Znowu się pogubiłem.
- Serio stary, na powitanie w Barcy dostaniesz od nas przewodnika. - zaśmiał się Pique.
- Wolałbym przewodniczkę.
Cały stół wybuchnął śmiechem. Chłopak spojrzał mi prosto w oczy.
- O, taką jak ta śliczna dziewczyna przede mną. Jesteś siostrą jednego z chłopaków ? - rzucił okiem po wszystkich - Tylko kurczę, nie widzę podobieństwa do żadnego.
Siedzący obok mnie Jordi z całej siły ścisnął szklankę, którą trzymał w ręku.
- To moja dziewczyna idioto, trzymaj się od niej z daleka.
Atmosfera przy stole od razu oziębiła się o kilka stopni. Delikatnie wyjęłam mu szklankę z ręki.
- O ! Przepraszam, nie wiedziałem. Spokojnie - zwrócił się do mnie i wyciągnął rękę przez stół - Neymar jestem.
- Magda.
- Nie masz może siostry ? Bliźniaczki najlepiej ?
- Niestety nie.
- Szkoda.
Powoli wszyscy wracali do swoich rozmów. Nagle Julia wyciągnęła do mnie rękę z telefonem.
- Magda, przepraszam cię, ale on wydzwania do mnie od kilku godzin już. Proszę cię, porozmawiaj z nim.
Wzięłam od niej telefon i odezwałam się :

  • Halo ?
  • No nareszcie ! - usłyszałam głos Mateusza w słuchawce i automatycznie zbladłam.
- Co jest ? - Jordi zobaczył moją zmianę nastroju. Machnęłam ręką,żeby mi nie przeszkadzał.

  • Czego ode mnie chcesz ?
  • Musimy porozmawiać.
  • Nic nie musimy. Skąd masz numer Julii ?
  • A więc to numer Julii.
  • Słucham ?
  • Dzwoniłaś kiedyś ode mnie na ten numer. Nie mogłem cię nigdzie znaleźć, więc postanowiłem spróbować. I mi się udało.
  • Niestety.
  • Madzia, skarbie...
  • Nie mów tak do mnie ! - krzyknęłam.
Wszyscy przy stole przerwali rozmowy i patrzyli się na mnie.

  • Ale musisz mnie wysłuchać...
  • Nic nie muszę, mówię ci to po raz drugi. Jeśli skontaktujesz się ze mną jeszcze raz w jakikolwiek sposób, to pójdę na policję.
  • Hahahaha,w Barcelonie ? Nic ich to nie obejdzie !
  • To wrócę do Polski !
  • I dobrze, wrócisz do mnie - zaśmiał się.
Rozłączyłam się i skryłam twarz w dłoniach. Z całej siły próbowałam się uspokoić i zatamować łzy. Wszystkie ukryte wspomnienia do mnie wróciły.
- Magda, co się stało ? - spytał się mnie przerażony Jordi - Czy to był on ?
Pokiwałam głową przez łzy. Alba przytulił mnie i chciał wyprowadzić z restauracji.
- Siadajcie ! - krzyknął władczo Puyol - Nigdzie nie pójdziecie dopóki nie dowiemy się, co się dzieje.
- Nic się nie dzieje - zaprzeczyłam.
- Tak ? To czemu płaczesz ? Jesteś częścią naszej rodziny. A w rodzinie pomagamy sobie nawzajem.
Reszta pokiwała głowami zgadzając się ze swoim kapitanem. Tello poklepał mnie po plecach chcąc dodać mi odwagi. Z boku Julia uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i dała znak, że powinnam im powiedzieć. Westchnęłam i ponownie usiadłam przy stole. Jordi chwycił mnie za rękę, a ja opowiedziałam chłopakom o tym, co chciał mi zrobić Mateusz. Pominęłam ten fragment, o tym, że z nim byłam. Nie była to rzecz, którą chciałam się chwalić. Nie była to też rzecz, która ich dotyczyła. Byli dla mnie ważni i ufałam im, ale nie chciałam się aż tak przed nimi wywnętrzniać. Nigdy nie wyobrażałam sobie, co się wydarzy, kiedy oni poznali prawdę. Zaczęli krzyczeć, byli wściekli. Myślę, że gdyby spotkali gdzieś teraz mojego byłego przyjaciela, nie wróciłby do domu w jednym kawałku. Piłkarze zapałali rządzą zemsty. W ich oczach widziałam pałającą nienawiść. Próbowałam ich uspokoić razem z innymi dziewczynami, ale na próżno. Wpadli w jakiś trans. Nagle Gerard, Cesc, Puyol i Iniesta wstali i wyszli. Nikt nie wiedział dokąd, miałam tylko nadzieję, że nie zrobią nic głupiego. Shakira była zrozpaczona, kompletnie nie poznawała swojego partnera. Po moich rewelacjach obiad został uznany za skończony. Nikt nie miał już nastroju na zabawę. Byłam na siebie zła, że zniszczyłam atmosferę. Jordi powoli zaczął mnie prowadzić do samochodu. Znowu wpadłam w ten swój dołek, chciałam tylko rozmyślać o tym, co mi się przytrafiło. Tuż przy drzwiach dogoniła nas Julia. Przytuliła mnie mocno i powiedziała :
- Organizujemy jutro z Thiago imprezę. Wpadniecie ?
- No nie wiem - nie miałam teraz na nic ochoty.
- Oj Magda, przyda ci się to, uwierz mi - przekonywał mnie Alba.
- Proszę, zgódź się ! - błagała mnie.
- Ech, no dobra ...
Pisnęła z radości i przytuliła mnie mocno.
Wróciłam później do domu z Jordim i po prostu położyłam się do łóżka. Po chwili przyszedł do mnie i przytulił mnie. Nie odzywał się nic, po prostu był przy mnie. Właśnie tego potrzebowałam, by pokonać moje wspomnienia. Nie wiem, ile tak leżeliśmy, ale w końcu zasnęłam, mając przed oczami jego kochające oczy.

***
- Magda, pośpiesz się ! Musimy już iść ! - dobiegł mnie z dołu krzyk Alby.
- No już idę - odkrzyknęłam i ostatecznie zdecydowałam się na granatowe szpilki.
Założyłam sukienkę, wrócił mój imprezowy nastrój. Jak zwykle to zasługa Jordiego. Możliwość budzenia się przy jego boku, wtedy, kiedy miałam problemy, dodawała mi sił.
Szybko dojechaliśmy do domu Thiago. Mimo pośpiechu, jak zwykle się spóźniliśmy.
- Znowu - popatrzył na mnie z wyrzutem.
- Oj tam, jak chcesz, żebym ładnie wyglądała, to musisz dać mi czas - dałam mu buziaka w policzek i weszłam do holu.
Od razu przywitała mnie głośna muzyka i alkohol lejący się strumieniami. Nie rozumiem tego, albo ja się zawsze spóźniam, albo wszyscy przychodzą wcześniej. Bo to nie możliwe żeby tak szybko się upijali.
Skierowałam się do salonu, żeby przywitać się z Julią i Thiago, kiedy nagle wpadł na mnie Pedro i wylał mi na sukienkę piwo.
- Kurde, Pedro !
- Strasznie mi przykro - wybełkotał i chciał wytrzeć to piwo ze mnie .
- Zostaw, poradzę sobie ! - krzyknęłam wściekła.
Lubiłam tę sukienkę, przywiozłam ją z Paryża, a teraz była do niczego.
- Nie martw się, znam dobrą pralnię - podeszła do mnie Julia. - Idź do mnie do pokoju i wybierz sobie coś.
- Jesteś kochana.
Weszłam na górę, otworzyłam drzwi do jej pokoju i zamarłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.............




~~~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!!!
No to udało mi się wcześniej napisać rozdział :)
Jest beznadziejny, tak strasznie źle się czułam, kiedy go pisałam, ale skoro obiecałam, to obiecałam.
Następny będzie tak jakoś po 10 sierpnia :)
Dedykuję ten rozdział  Julii , która od wczoraj motywowała mnie do pisania <3

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 10.

http://www.youtube.com/watch?v=9GQqF8Q7wQY



Wyszłam z samolotu i od razu przywitało mnie barcelońskie słońce. Jego promienie grzały mi twarz, ale nawet to nie wywołało u mnie uśmiechu. Wydarzenia poprzedniego dnia nadal sprawiały, że czułam ze strachu dreszcze na całym ciele. Nadal nie wierzyłam, że to, co się wydarzyło nie było snem.
Hala przylotów jak zwykle była zatłoczona. Zazwyczaj w niczym mi to nie przeszkadzało, lubię obserwować ludzi, wiele można się z tego nauczyć. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj nie chciałam żeby ktokolwiek był przy mnie, nie chciałam żadnego niechcianego kontaktu fizycznego, bałam się ludzkiego dotyku. Miałam wrażenie, że to wydarzenie zmieniło mnie, moje postrzeganie świata. Na każdego mijanego mężczyznę patrzyłam z lękiem.
Wyjęłam telefon i włączyłam go, od razu wyświetliło mi się 50 nieodebranych połączeń od Mateusza. No, w końcu do niego chyba dotarło, co chciał mi zrobić. Zablokowałam jego numer, nie wiedział, gdzie jestem, udało mi się od niego uciec, nie chciałam więc też słyszeć jego głosu. Napisałam smsa do rodziców, że dotarłam, nic mi nie jest i że wrócę 31 sierpnia, po czym wzięłam głęboki wdech i nie mogłam dłużej odwlekać telefonu do kogoś z Barcelony. Od razu wiedziałam do kogo, mimo tego, iż próbowałam przez tak długi czas o nim zapomnieć. Odebrał od razu.
  • Magda ! W koń...
  • Przyjedziesz po mnie ? - przerwałam mu.
  •  Ja.. tak.. oczywiście ! Ale czekaj, gdzie jesteś ?
  • Na lotnisku, mój samolot przyleciał  jakieś 40 minut temu.
  • To ja już jadę, czekaj tam na mnie.
Przyjechał już po 20 minutach. Na prawdę musiał się śpieszyć, żeby mnie zobaczyć. Kiedy go zobaczyłam mimowolnie się uśmiechnęłam. Chciałam rzucić mu się z radości w ramiona, ale nie potrafiłam. Stałam jak zamurowana. Podszedł do mnie i przytulił mnie mocno dając buziaka w policzek. Wzdrygnęłam się i odsunęłam. Mimo że to zauważył, nie dał nic po sobie poznać. Wziął moje walizki i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Od razu otoczył nas tłum ludzi błagających go o autograf i wspólne zdjęcie. Machnął im tylko, wziął mnie za rękę i starał się wyprowadzić z hali przylotów. Podeszli również do nas fotoreporterzy.
- To twoja dziewczyna ? W końcu do ciebie przyjechała ? - bombardowali nas pytaniami.
Miałam ochotę uciec, nie chciałam być w centrum uwagi. Jednak Jordi miał inną wizję tej sytuacji. Zatrzymał się i nadal trzymając mnie za rękę oznajmił :
- Tak, poznajcie Magdę.
Po czym tak po prostu przy wszystkich mnie pocałował. Znowu poczułam to uczucie strachu kiedy zbliżył się do mnie. Ale tym razem zdusiłam je w sobie, przecież wszyscy patrzyli, a on nie był Mateuszem. Uśmiechnęliśmy się i poszliśmy do samochodu.
Barcelona powoli budziła się do życia. Już zapomniałam jakie to miasto jest cudowne. Rozkoszowałam się promieniami słońca padającymi na moją twarz. Może uda mi się tu zapomnieć.
- Tak się cieszę, że przyjechałaś. Tęskniłem - ani słowem nie wspomniał o tym, że nie odzywałam się przez miesiąc.
- Ja też - wyszeptałam, co wywołało na jego twarzy ogromny uśmiech.
- Ale się wszyscy ucieszą, jak im powiem, że przyjechałaś.
- Na razie nic im nie mów, proszę.
- Hmm,no dobra. Będę miał cię tylko dla siebie - powiedział z szelmowskim uśmiechem.
Uderzyłam go w ramię i poczułam się, że prawie wszystko jest normalne. Ale jednak to uczucie strachu nadal we mnie siedziało. Miałam ochotę zabić Mateusza za to, co mi zrobił.
- Co mnie bijesz ! Ja tu prowadzę ! Już jeden wypadek mieliśmy,a nie chcę cię uszkodzić teraz, kiedy cię w końcu odzyskałem po miesiącu. - powiedział z udawaną powagą i strachem, co wywołało mój śmiech.
Uwielbiałam to, że zawsze potrafił wywołać na mojej twarzy uśmiech.
- No to, na ile cię tym razem rodzice do mnie puścili ?
- Na 2 miesiące.
No i tyle było z naszego unikania wypadków. Jordi był tak zaskoczony wiadomością, którą usłyszał, że nie zauważył czerwonego światła i uderzyliśmy w tył samochodu jadącego przed nami.
- A jednak chcesz mnie zabić - zaśmiałam się - przyznaj się, to już drugi raz.
Wziął moją twarz w dłonie.
- Powtórz na ile, bo chyba coś źle usłyszałem.
- Na dwa miesiące.
- Właśnie stałem się najszczęśliwszym człowiekiem w Barcelonie. - pocałunek przerwał nam ktoś pukający w szybę - Przepraszam cię, muszę to załatwić.
- Dzień dobry, Jordi Alba. Bardzo przepraszam za ten wypadek, zagapiłem się. No ale sam pan rozumie, taką cudowną dziewczynę wiozę samochodem, sam pan zobaczy - przez otwarte okno słuchałam jak Jordi bajeruje faceta, któremu wjechał w tył - Może jakoś się dogadamy ? Karnet na najbliższy sezon, koszulki, autografy, kolacja z Antonellą ?
Facet zaniemówił, chyba nigdy by nie pomyślał, że kiedykolwiek pozna piłkarza Barcelony. A co dopiero w takiej  sytuacji. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja nie wyglądałam podobnie jak Alba do mnie podszedł wtedy na meczu. Oby nie.
- Wy..wy..wystarczy autograf proszę pana. I proszę się nie przejmować, i tak miałem kupować nowy samochód.
Jordi dał mu autograf i później już w spokoju dojechaliśmy do jego domu. Był ogromny i prześliczny, z tyłu miał ogromny ogród, taras i basen. Zawsze chciałam w takim mieszkać, do szczęścia brakowało mi tylko widoku na morze z okien.
- Jaki piękny dom.
- Chodź oprowadzę cię.
Zostawił walizki w ogromnym holu i skierowaliśmy się do kuchni. Na blacie leżało pełno otwartego jedzenia i pustych butelek po piwie.
- Widzę, że trochę zabalowałeś.
- Ale to nie ja - tłumaczył się - Gerard z Puyolem wpadli przedwczoraj, no i jakoś tak wyszło.
- Jeszcze nie zdążyłeś posprzątać ?
- Pani Elena przychodzi tylko dwa razy w tygodniu - odpowiedział jakby to wszystko tłumaczyło.
- Oj Jordi Jordi - westchnęłam i ruszyłam do salonu.
Tam czekała na mnie mała niespodzianka. I nie mówię tu o cudownym widoku na Morze Śródziemne, który roztaczał się przez otwarte drzwi na taras. Chodziło mi o gości leżących na kanapach i pełno porozwalanych puszek przy stole.
- Oni też cię odwiedzili ? - spytałam unosząc brew i patrząc na chrapiących : Alexisa, Cesca i Leo.
- Mieliśmy wczoraj małą imprezę i się chłopacy trochę upili...
- Trochę ? - jeszcze bardziej uniosłam brew.
- No trochę bardzo - wyjąkał w końcu - Nie mogli tak wrócić do domu, przecież dziewczyny by ich rozszarpały.
- Och, a Ty im pomogłeś ?
- Masz mi to za złe ?
- Nie no, jasne że nie - zaśmiałam się - ale tak cudownie się tłumaczysz.
- Ja ci dam ! - wykrzyknął i chciał złapać mnie w pasie, ale udało mi się uciec na schody.
- Cicho, bo ich obudzisz.
- Ach no tak przepraszam. Mają nie wiedzieć, że tu jesteś.
- Ja im kaca leczyć nie będę - dodałam jeszcze wchodząc do jednego z pokoi na górze.
- Ten jest mój. Chodź, pokaże ci gdzie będziesz spać, odświeżysz się, a ja w tym czasie pozbędę się tych pijaków z dołu.
- Okej - uśmiechnęłam się i weszłam do mojego pokoju.
Aż jęknęłam z zachwytu. Z mojego pokoju również widać było plażę. Wzięłam rzeczy i ruszyłam w stronę łazienki. Z oddali słyszałam jęki brutalnie obudzonych piłkarzy Barcelony. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ale będą cierpieć dzisiaj, pijaki jedne.
Pod prysznicem straciłam cały ten entuzjazm,który udało mi się zebrać w samochodzie. Ponownie powrócił ten strach. Gorącą wodą starałam się zmyć z siebie dotyk Jordiego. Nienawidziłam w tej chwili Mateusza najbardziej na świecie. Przez niego bałam się każdego dotyku. Bałam się też tego, że to pozostanie już na zawsze. Cały czas czułam się brudna, źle mi było we własnej skórze. Chciałam jakoś się pozbyć tego uczucia, ale nie miałam pojęcia jak.
Zeszłam na dół, a tam czekało na mnie śniadanie przygotowane przez Jordiego.
- Udało mi się ich wygonić.
Usiadłam przy stole.
- Smacznego.
Uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi.
- To co dzisiaj robimy ?
Nadal nic nie mówiłam. Widziałam, że się stara, ale nie potrafiłam inaczej. Cały mój wcześniejszy entuzjazm wyparował. Została mi tylko pustka i strach. I obrzydzenie sobą.
- Hej, Magda, co się stało ?
- Nic.
Wstałam od stołu i pobiegłam do pokoju. Nie chciałam go męczyć swoim humorem. Nie miałam nastroju do niczego, może poza tym, by leżeć w łóżku.
- Magda otwórz !
Jordi dobijał się do drzwi. Rozpłakałam się. Nie chciałam go ranić, ale nie potrafiłam być dla niego tym, kim on chciałby żebym była. Miałam w sobie tylko pustkę. Tej Magdy, którą on znał już nie było. Zniszczył ją Mateusz. Rozpłakałam się. Byłam głupia, że tu przyjechałam. Tylko zepsuję Jordiemu humor i wakacje. Nie wiem w ogóle jak mogłam myśleć, że tutaj sobie poradzę. Już nigdy nie będę jak kiedyś. Może rano przez chwilę byłam "normalna", ale to już nie wróci. Dotarło to do mnie pod prysznicem.
- Magda, czemu płaczesz ?
- Zostaw mnie w spokoju, proszę cię.
- Ja się tak łatwo nie poddam. Nie odzyskałem cię teraz, żeby znowu stracić.
Zwinęłam się w kłębek i próbowałam zapomnieć, wyobrazić sobie, że to wszystko było tylko złym snem...

*JORDI* 
Przez poprzedni miesiąc nie miałem z Magdą żadnego kontaktu. Jednego dnia wszystko było okej, a następnego ona już nie odbierała moich telefonów. Nie rozumiałem dlaczego, może zrobiłem coś nie tak ? Nie wiem. Jedno jest pewne, nie miałem zamiaru odpuścić. Zbyt wiele dla mnie znaczyła. Pojawiła się w moim życiu nagle i przez przypadek i wywróciła je do góry nogami. Mimo tej odległości wiedziałem, że to jest właśnie TO, że już w końcu nie będę sam. Zabolało mnie to, że tak nagle zerwała kontakt.
Wczoraj byłem na imprezie. Inni balowali, a ja nie mogłem. Niby piłem, ale to tylko po to, żeby zagłuszyć ból, że jej nie ma. Dlatego byłem bardziej trzeźwi niż inni. Oni już dawno pogodzili się z tym, że Magda zniknęła z naszej rodziny. Choć nie, może nie. Zawsze dużo piliśmy, ale ostatnio za każdym razem jak wypływał jej temat, a wypływał na każdej imprezie, to wszyscy jakoś więcej pili. Efekty tego spały dzisiaj u mnie na kanapie na przykład.
Bardzo się zdziwiłem jak zobaczyłem, że Magda dzisiaj do mnie zadzwoniła. Na początku wręcz myślałem, że jestem tak pijany, że mam omamy wzrokowe jakieś. Dopiero jak wściekły Sanchez wydarł się na mnie, że mam wyłączyć "ten cholerny dzwonek, bo zaraz mu rozwali głowę" zrozumiałem, że to się dzieje na prawdę. Zerwałem się jak głupi z podłogi i nagle stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Czekała na mnie na lotnisku ! Chyba jeszcze nigdy nie jechałem tak szybko, jak wtedy, właśnie po nią. Kiedy ją zobaczyłem tam na ławce w hali przylotów poczułem, że wszystko w końcu jest na swoim miejscu, moje serce krzyczało z radości. Musiałem ją przytulić, żeby raz na zawsze upewnić się, że to dzieje się naprawdę. Dziwnie się zachowała wtedy, niby się cieszyła i odwzajemniła, ale tak jakby się odsunęła, wzdrygnęła kiedy jej dotknąłem. Wtedy myślałem, że tylko mi się wydawało. Teraz już nie byłem tego taki pewny. Tak strasznie cieszyłem się, że ją widzę. Tak bardzo, że musiałem aż się pochwalić całemu światu, że ona jest znowu ze mną. Jutro pewnie będziemy żałować tego całego medialnego szumu jaki się przez to rozpęta, ale trudno - ważne, że ludzie widzą jaki jestem szczęśliwy. Później już w samochodzie była taka jak dawniej, roześmiana, cudowna, zauroczona Barceloną. I znowu się wygłupiłem. Ja mam jakiegoś pecha dosłownie. Dwa razy była w Barcelonie i dwa razy jadąc ze mną samochodem miała  wypadek. Aż dziwne, że jeszcze wsiada ze mną do jednego pojazdu. Później w domu też mogło pójść lepiej. Kompletnie zapomniałem, że oni u mnie śpią. Mogli wszystko zniszczyć. Ale ona ich za bardzo lubi żeby się o to wściec.
To później coś się zniszczyło. Na śniadanie zeszła jakaś nieobecna, inna. Siedząc na przeciwko niej widziałem pustkę w jej oczach. Bolał mnie ten widok, czułem, że coś ją gryzie, że coś jest nie tak. Zacząłem podejrzewać, że to, co sprawiło, że jest smutna zmusiło ją do przyjazdu tutaj. Kompletnie nie wiedziałem, co się dzieje, kiedy nagle wstała od stołu i uciekła do pokoju. Później było jeszcze gorzej, bo płakała i nie chciała mnie wpuścić. I tak się dowiem, o co chodzi. Nie odpuszczę, nie poddam się, jest dla mnie zbyt ważna. Nie pozwolę jej płakać.
Wyjąłem telefon.
  • Hej Julia, zajęta jesteś ?
  • No właśnie wybierałam się na plażę,
  • To zmień plan i przyjedź szybko do mnie.
  • Coś się stało ?
  • Nie będę opowiadał przez telefon, ale dobrze by było jakbyś się pośpieszyła.
  • Ok, już wychodzę.
Czekałem na Julię siedząc pod drzwiami pokoju. Nadal płakała. Bolało mnie, że nie mogę jej pomóc. Ale sprowadziłem kogoś, komu to się uda.
- No jestem - dobiegł mnie krzyk z dołu - Opowiadaj.
- Magda tu jest.
- Jak super, gdzie ? 
- Na górze.
- To czemu tu nie zejdzie ?
- Bo zamknęła się w pokoju i płacze.
- Co jej zrobiłeś ? - zmierzyła mnie wzrokiem - Nie będę naprawiać twoich błędów.
- To nie ja. Coś się wydarzyło w Polsce.
- No to na pewno. Co ?
- Nie wiem, zadzwoniłem po to, żebyś się dowiedziała.
- I myślisz, że mi się uda ?
- Prędzej niż mi, jesteś jej przyjaciółką.
- No dobra spróbuję.
Z kuchni słyszałem jak przekonuje Magdę, by ta otworzyła jej drzwi. Po chwili jej się udało. 

*MAGDA*
W życiu bym nie pomyślała, że Jordi sprowadzi tu Julię. Siedziała właśnie obok mnie i patrzyła przerażona.
- Boże Magda, co się stało ? - wybuchnęłam płaczem - okej, skoro nie chcesz rozmawiać o tym , to może powiesz mi dlaczego się nie odzywałaś przez cały miesiąc ? Martwiliśmy się.
- To jest wszystko ze sobą powiązane.
- Magda, tymbardziej musisz mi powiedzieć. Nie możesz tego tak dusić w sobie. Zobacz jak wyglądasz.
- Jak gówno - uśmiechnęłam się przez łzy.
- A żeby to zmienić musisz mi powiedzieć. Poza tym Jordi się martwi. 
- Proszę cię - znowu zaczęłam płakać.
Julia popatrzyła na mnie.
- I co ? Będziesz tak płakać ? Słaba jesteś ! A Magda, którą znam, nie jest słaba !
- Jak ci wszystko opowiem, to zmienisz zdanie.
Nie dałam rady trzymać tego w sobie. Opowiedziałam jej wszystko. O moim problemie z odległością. O tym, że chciałam, ale nie potrafiłam. O tym,że bolał mnie brak Jordiego. O tej decydującej niedzieli na plaży. O tym,jak pojawił się wtedy Mateusz i kiedy stwierdziłam, że nie potrafię. Kiedy wybrałam tę łatwiejszą drogę. Nie opowiedziałam jej tylko o tym, co działo się podczas dni spędzonych z chłopakami. Nie czułam, by było jej to potrzebne.
- To, że wybrałaś Mateusza wtedy, nie znaczy, że jesteś słaba. Próbuję sobie cały czas wyobrazić, jak mogłaś się czuć i nie potrafię. Jesteś strasznie silna, że chociaż próbowałaś sobie poradzić z tą odległością. Ja nie dałabym rady. A wam przecież jakoś szło. 
Jej słowa pokrzepiły mnie. Dały mi odwagę, by opowiedzieć jej o związku z Mateuszem. Słuchała z kamienną miną, nie osądzała, nie miała ochoty przyłożyć mi za to, że tak raniłam Jordiego. Wiedziała, że ja go naprawdę nie kochałam. Szkoda, że ja nie tego nie wiedziałam wcześniej. Mogłam słuchac, tego głosu w głowie.
- Coś czuję, że pointa dopiero przed nami...
Pokiwałam głową ze łzami w oczach. Na nowo wróciły do mnie wspomnienia z tej imprezy. Ale skoro już zaczęłam moją historię, musiałam skończyć. Jej pokrzepiający uśmiech dał mi siłę, by zmierzyć się z tym na nowo.
- Ty chyba sobie żartujesz ! Jak go tylko znajdę to go wykastruję ! Byłaś z tym na policji ?
- Nie, uciekłam od razu do domu i przyjechałam tutaj. A poza tym on był pijany.
- Ty nawet nie próbuj go tłumaczyć. Dobrze zrobiłaś, że tu przyjechałaś - przytuliła mnie mocno - ale się chłopcy wściekną, jak się dowiedzą.
- Nic im nie mów ! - wstydziłam się tego, co mi zrobił.
- Fakt, sama im powiesz.
- Niee, Julia, ja chcę o tym zapomnieć.
- Jak się czujesz kochanie ? - spojrzała współczująco.
- Jak ostatnia szmata. Boję się ludzi teraz, jak ktoś mnie dotknie, nawet przypadkowo, mam ochotę wyciąć sobie ten kawałek skóry.
- Boże, on zapłaci, za to co Ci zrobił. Nie odpuszczę mu. Magda, wiesz, że musisz powiedzieć Jordiemu ?
- Nie mogę !
- Ale on siedzi tam na dole i się martwi. Magda, jemu zależy na Tobie. Dosłownie go tam roznosi jak widzi, jaka jesteś smutna.
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz ? Mam mu powiedzieć, że nie odzywałam się przez miesiąc, bo byłam z kimś innym ?
- Tak, musisz mu powiedzieć wszystko. Tak, jak mi przed chwilą. On zrozumie, bo to widać, co tak na prawdę czujesz. Po prostu się zagubiłaś.
- Pff, jasne.
- No a nie ? Zauważ czyjego towarzystwa od razu szukałaś, o kim i tak myślałaś przez cały ten miesiąc, kogo mimo tak usilnych starań nie udało ci się zapomnieć...
- Coś w tym jest .... ale nie potrafię mu tego powiedzieć. Znienawidzi mnie !
- Nie znienawidzi, przestań ! Jesteś jedną z najsilniejszych osób jakie znam. Ja już dawno bym się poddała.
- Też nad tym myślałam.
- Ale tego nie zrobiłaś, siedzisz tutaj i spędzisz w Barcelonie najcudowniejsze dwa miesiące życia. Już my wszyscy o to zadbamy.
- Dziękuję ci.
Julia wyszła z pokoju. Rozmowa z nią dała mi wiele do myślenia. Miała rację, musiałam powiedzieć Jordiemu. Nie mogłam go okłamywać. Jeśli mnie naprawdę kochał, jak mówiła Julia, to mi wybaczy. 

*JORDI*
Julia zeszła po 3 godzinach na dół. Zerwałem się z kanapy jak oparzony.
- I jak ?
- Brak mi słów.
- Co się sta.. - przerwała mi.
- Sama ci powie. Daj jej trochę czasu i bądź wyrozumiały. Naprawdę wiele przeszła. - wyszła z domu bez pożegnania.
Była strasznie poruszona. Zacząłem się zastanawiać, co takiego Magda mogła jej powiedzieć. W głębi duszy czułem, że ktoś ją mocno zranił. Przysiągłem sobie, że zniszczę każdego, kto sprawił, że ona płacze. Aż sam byłem zdziwiony,że tak bardzo mi na niej zależy.
Z zamyślenia wyrwał mnie jej cichy głos :
- Jordi, możemy porozmawiać ?

*MAGDA*
W końcu zebrałam się na odwagę. Opowiedziałam mu wszystko. Nie ominęłam żadnego szczegółu, opowiedziałam o każdej emocji jaką miałam wtedy w sobie. Jaką wewnętrzną walkę przeżyłam. Chciałam, by miał wgląd w moją duszę. By mnie zrozumiał... by mi wybaczył... 
Skończyłam mówić już pięć minut temu a on nadal siedział bez ruchu.
- Jordi, proszę, powiedz coś - wyszeptałam ze łzami w oczach.
Tak bardzo bałam się, że mnie znienawidził, że się mną brzydzi. Nie poradziłabym sobie, gdyby on teraz mnie odrzucił.
- Poczekaj jeszcze chwilę. Muszę się uspokoić, bo jak nie, to zaraz wyjdę, wsiądę w pierwszy samolot do Gdańska i zabiję gnoja.
- Nie warto.
- To prawda, lepiej być tu teraz z tobą.
- Nie jesteś na mnie zły ? 
- Oczywiście, że nie. Najważniejszym osobom wybacza się wszystko.
- Ale wiesz, że ja już nie jestem taka jak dawniej... boję się...
- Nie martw się, popracujemy nad tym.
Wziął mnie w ramiona i mocno przytulił.
- Ze mną będziesz bezpieczna, nie skrzywdzę cię nigdy..........








~~~~
No to rozdział skończony :) Oj bardzo długo się pisał, więc nie wiem, czy jest dobry .....

Rozdział  napisany dla Michała <3333

Kolejnego rozdziału można się spodziewać po 7 sierpnia ;)

JAK WAM SIĘ PODOBAŁO TO KOMENTUJECIE !!!!! :)

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 9.

Odwzajemniłam ten pocałunek. Wybrałam jego. Tak było najłatwiej. Był dla mnie bardzo ważny, kochałam Mateusza jak brata. A skoro już go kochałam, mogłam to przerobić w prawdziwą miłość. Wystarczyło tylko trochę chęci, czasu i bliskości. A właśnie to on mógł mi zapewnić, w porównaniu do innego. Musiałam jakoś o nim zapomnieć, musiałam skupić się na budowaniu nowego związku.
Po powrocie do domu długo nie mogłam zasnąć. Myślałam nad tym, jaka jestem słaba. Że wybrałam coś łatwiejszego. Ale przecież łatwiejsze nie znaczy gorsze, prawda ? Podjęłam decyzję - od dzisiaj wymazuję z pamięci Jordiego, Barcelonę, wszystkich, których poznałam podczas wyjazdu do Hiszpanii. Będzie tak jakbym ich nigdy nie poznała. Zero kontaktu, zero telefonów, zero rozmów - nic, nada, rien, nothing. Będzie to ciężkie, ale sobie poradzę. Znowu wybrałam łatwiejsze rozwiązanie sprawy, ale trudno, w życiu trzeba robić tak, żeby nam się żyło bez problemów. Nie radziłam sobie z tą odległością, nie czułam się na siłach, by pchać się w takie znajomości, a co dopiero związek. Może i przez ten miesiąc żyłam w szczęśliwej bańce, która wmawiała mi, że dam radę, ale ona dzisiaj na plaży pękła. Przemyślałam to wszystko na plaży i nie mogłam się dłużej oszukiwać. Spotkanie tam Mateusza pomogło mi w podjęciu decyzji. Kochałam go, więc o tyle było mi łatwiej. Mam nadzieję, że nam się uda.
Jordi też sobie kogoś znajdzie, jest przecież boskim piłkarzem. Zasługuje na kogoś, kto będzie przy nim ciągle. A ja tego akurat nie mogłam mu zapewnić. Tak będzie lepiej, że każdy pójdzie w swoją stronę...
***
Nadszedł koniec roku. Kolejne nudne zakończenie, kolejny tydzień spędzony na walczeniu o oceny, żeby mieć pasek i rodzicie pozwolili mi robić w wakacje to, co chcę. Udało się, na szczęście. Teraz będę miała wakacje marzeń - z moim chłopakiem Mateuszem, przyjaciółką Kasią i innymi znajomymi z klasy. Najbardziej szalone wakacje, a potem ? A potem ciężkie zakuwanie do matury.
Tyle się wydarzyło przez ten miesiąc. Mój związek powoli się rozwijał, moja przyjaźń z Kasią wracała do normy. Nigdy już to nie będzie taka jak kiedyś, ale zawsze może być lepiej niż gorzej. Ponadto zacieśniłam stosunki z ludźmi z klasy i zrobiła się świetna ekipa wakacyjna. A co do moich znajomych z Barcelony ? Początek ograniczania kontaktów był trudny. Codziennie dostawałam dziesiątki wiadomości, miałam po 30 nieodebranych połączeń. Najbardziej bolały te od Jordiego, Julii, Shaki, Thiago i Cristiana.
Nie odpowiedziałam na żadną wiadomość, tak było łatwiej pogodzić się z rozstaniem i im, i mi. Pisali do mnie nie tylko oni, chyba każdy z drużyny choć raz się do mnie odezwał. Nawet nie wiem skąd wzięła się u mnie ta siła woli, by każdą wiadomość usuwać, by każde nieodebrane połączenie zamykać. Z czasem było ich coraz mniej, najbardziej wytrwały jest Jordi. Nadal codziennie dostaje od niego kilka wiadomości. Nie rozumiem dlaczego jeszcze nie ruszył dalej, że jeszcze nie zrozumiał, że to i tak nie miałoby sensu. Tylko raz byłam gotowa złamać swoje postanowienie i skontaktować się z kimś z Barcelony. Wiązało się to z artykułem, który przeczytałam jakoś tydzień po wyjeździe chłopaków z Polski w jakimś głupim szmatławcu zajmującym się plotkami na temat gwiazd, kiedy czekałam w kolejce do dentysty. Mówił o tym, że trzej młodzi piłkarze Barcelony zostali zatrzymani w Trójmieście przez policję za zakłócanie porządku. Ponadto mieli oni spędzić noc w jednym z polskich komisariatów. Normalnie w życiu bym nie uwierzyła w taki artykuł, ale tym razem wiedziałam, że to prawda. Przypomniałam sobie jaki chłopacy byli tajemniczy, kiedy wrócili do hotelu, jak nie chcieli powiedzieć, co robili w nocy.
Już trzymałam telefon w ręku i wybierałam numer Thiago, kiedy przypomniałam sobie o moim postanowieniu, że nigdy więcej się z nimi nie skontaktuję. Później już bardzo się pilnowałam, żeby nie zaliczyć takiej wpadki. Nie dzwoniłam nawet wtedy, gdy dowiedziałam się, że David Villa odejdzie z Barcy. Nie zadzwoniłam również wtedy, gdy dowiedziałam się o transferze Neymara. Miałam naprawdę silną wolę. Mój pokój również się zmienił. Ze ścian zniknęły zdjęcia FC Barcelony, za bardzo przypominały mi o tym, o czym chciałam zapomnieć. Zastąpiły je zdjęcia z Mateuszem. Zawsze robiliśmy ich sobie dużo, ale w ten miesiąc pobiliśmy chyba jakiś rekord. Jakiś głos w głowie podszeptywał mi, że te fotki mają zagłuszyć moje wyrzuty sumienia, że nie kocham go tak, jak powinnam. Starałam się go nie słuchać. Czułam, że mój związek z nim zmierza w dobrym kierunku. Z każdym dniem miłość braterska coraz bardziej zmieniała się w prawdziwą miłość. Początkowo ludziom trudno było zaakceptować taki obrót spraw, ale z czasem się do tego przyzwyczaili i mówili, że do siebie pasujemy. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, właśnie tak powinien wyglądać prawdziwy związek. Chyba najbardziej z niego cieszyli się moi rodzice, czuli, że to dlatego z mojego pokoju zniknęły zdjęcia piłkarzy. Myśleli, że Mateusz sprawi, że przestanę kochać futbol. To się nigdy nie zmieni, niestety nie wiedziałam jak będę oglądać mecze w następnym sezonie. Każde spojrzenie na piłkarzy przypomni mi ten miesiąc życia.
Dzisiaj była impreza u Kasi. W Barcelonie chłopacy mieli świętować, nie wiem co, dla nich każda okazja byla dobra. Mimo tego, że ograniczyłam z nimi kontakt, nadal zdarzało mi się sprawdzać informacje w internecie,stare przyzwyczajenie. A postów o przygotowaniach na fejsie nie dało się nie zauważyć. Rozpoczynałam dzisiaj wakacje, miałam zamiar bawić się cudownie z moich chłopakiem na domówce u mojej przyjaciółki - niczego lepszego nie mogłam sobie wymarzyć.
Imprezę rozpoczęłam standardowo - piwo i ploty z Kasią. Jak zawsze obgadywałyśmy wszystkich, to co mają na sobie, kto z kim przyszedł, kto z kim rozmawia. Kolejne piwo - ostatnie, chciałam zapamiętać początek wakacji - i parkiet był mój. Mój i moich koleżanek z klasy, tańczyłyśmy jakby to była nasza ostatnia noc. Dawno nie czułam się taka wolna, taka szczęśliwa. Ostatni raz chyba na parkiecie z Jordim. A miałam o nim zapomnieć. Czasem jeszcze wracały takie wspomnienia. Wtedy od razu szukałam kontaktu z Mateuszem. Ten wredny głos w głowie mówił mi wtedy, że to dlatego, że muszę się upewniać, że dobrze zrobiłam, bo wcale nie jestem tego taka pewna. Tym razem też od razu poszukałam go wzrokiem i podeszłam do niego. Przytuliłam się i zauważyłam, że był już strasznie wstawiony.
- Hej kochanie - uśmiechnął się - Gdzie byłaś ?
- Byłam z dziewczynami.
- Szukałem cię.
- Które to już twoje piwo ? - spojrzałam na niego z dezaprobatą.
- Dopiero drugie - powiedział dumnie.
- Nie wierzę.
- Bo wcześniej dorwał się do butelki wódki i teraz jej nie ma - dopełnił wypowiedź Mateusza Tomek, mój kolega z klasy.
- Brawo Mateusz, ja ci kaca jutro leczyć nie będę.
- Oj no nie denerwuj się. Chodź, pokażę ci coś.
Siłą wyciągnął mnie z salony i zaprowadził do pokoju Kasi. Objął mnie mocno i zaczął natarczywie całować.
- Co ty wyprawiasz ? - spytałam przerażona kiedy próbował zdjąć mi sweterek.
Nie odpowiedział, tylko kontynuował. Próbowałam się wyrwać, ale był silniejszy ode mnie. Kiedy zaczęłam krzyczeć, zatkał mi usta ręką i rzucił na łóżko.
- Oszalałeś ?
- Nie udawaj, że tego nie chcesz.
Kompletnie nie poznawałam mojego chłopaka, z każdą chwilą byłam coraz bardziej przerażona. Nic nie robił sobie z moich protestów. Z całej siły kopnęłam go w kroczę i zrzuciłam z siebie. Zamroczony alkoholem wpadł pod łóżko. Nawet się tym  nie przejęłam, szybko zbiegłam po schodach i wyszłam z domu. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę do domu. Wsiadając widziałam jak goni mnie Kasia. Podałam kierowcy adres i spoglądałam w okno. Byłam tak przerażona, że nie docierało do mnie nawet to, że jadę sama w nocy taksówką. Nadal nie wierzyłam, że to co wydarzyło się na imprezie, nie było tylko koszmarem.
- Przepraszam, proszę pani, wszystko w porządku ? - wyrwał mnie z zamyślenia kierowca - Może chce pani chusteczkę ?
Nawet nie zauważyłam, że cały czas leciały mi z oczu łzy. Pod domem wyszłam z taksówki i chwilę się ogarniałam. Nie mogłam wejść tak domu, rodzice od razu pytaliby, co się stało.
- Tak szybko wróciłaś córeczko ? - spytała mama, fakt było dopiero w pół do pierwszej.
- Nudna była ta impreza. Mamo, tato ... - zaczęłam. W taksówce przemyślałam sobie wszystko i teraz miałam zamiar uzgodnić to z rodzicami.
- Tak ?
- Wyjeżdżam na całe wakacje.
- Ale jak to ? - wykrzyknęła mama.
- Jestem już pełnoletnia.
- Ale ... - nadal protestowała mama.
- Mieliśmy umowę,że mogę spędzić te wakacje jak chce, mamo.
- To prawda - poparł mnie tata.
- Poza tym, to moje ostatnie wakacje przed maturą, przed rokiem, który spędzę na nauce. Muszę się wyszaleć - nadal przekonywałam rodziców. Wyglądałam na opanowaną, ale w środku byłam cała w rozsypce. Nadal zbierało mi się na płacz.
- No dobrze, możesz jechać - zgodzili się - Kiedy wyjeżdzasz ?
- Zaraz, muszę się tylko spakować.
W pokoju łzy znowu popłynęły. Spakowałam ubrań na miesiąc i zamówiłam taksówkę na lotnisko. Pożegnałam się z rodzicami i ruszyłam w miejsce gdzie ludzie byli mili, gdzie traktowano mnie jak rodzinę, gdzie był ktoś kogo kochałam i czemu w końcu nie mogłam zaprzeczać. I w końcu gdzie był ktoś, kto mnie kochał ...





~~~~~~
Rozdział zadedykowany Kubie, któremu zawdzięczamy to, że Magda była z Mateuszem ;****

Proszę o komentarze, naprawdę mnie motywują !!!!!

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 8.

Chciał mnie pocałować. Musiałam użyć całej siły woli, żeby go odepchnąć.
- Marc, co ty wyprawiasz ?
- Ja, ja ... nie wiem - wyjąkał - Przepraszam.
Chciał mnie przytulić na przeprosiny, ale się odsunęłam. Nie ręczyłam za siebie, za to, jak mogę się zachować. Miałam Jordiego i tego chciałam się trzymać.
- Ok, nic się nie stało.
- Jak to nie ? Boże, co ja chciałem zrobić ! - wykrzyknął.
- Alkohol zmienia człowieka. Uznajmy, że nic się nie stało, okej ?
- Dziękuję.
- Chodź, wracamy do hotelu.
Dzisiejszej nocy spałam u chłopaków w apartamencie. Nie było sensu, bym wracała w środku nocy do domu i z samego rana jechała z powrotem, żeby się pożegnać. Tello wspaniałomyślnie oddał mi swoje łóżko i będzie spał na kanapie - o ile w ogóle będzie spał tej nocy. Cristian podejrzanie często pożyczał mi swoje rzeczy, ma zbyt dobre serce.
Szliśmy w milczeniu do hotelu. Nie wiem, o czym myślał Bartra, ale ja nadal miałam przed oczami ten nasz niedoszły pocałunek. Byłam wściekła na niego, że przez ten jeden gest mógł zniszczyć to, co wytworzyło się między mną a Albą. Gdyby do niego doszło nie potrafiłabym przejść nad nim do porządku dziennego, musiałabym powiedzieć Jordiemu. A to zniszczyłoby wszystko. Z drugiej strony byłam wściekła na siebie. Dlaczego ? Bo chciałam, żeby jednak mnie pocałował. Czułam, że coś mnie do niego przyciąga. I widziałam to samo w jego oczach. To wszystko przez ten alkohol, oboje trochę za dużo wypiliśmy i takie były efekty - odczuwaliśmy coś, czego normalnie w życiu byśmy nie poczuli. Poczułam na sobie jego wzrok. Spojrzałam w jego stronę, to od razu udał, że patrzy w inną stronę. Uśmiechał się smutno. Mogę się założyć, że to dlatego, że żałował tej chwili słabości, która mogła zniszczyć jego związek.
Po powrocie do hotelu od razu położyłam się spać. Chciałam zapomnieć o tym, co mogło się wydarzyć. Jednak prześladowało mnie to w snach. Jednak w moim koszmarze udało nam się pocałować, na czym przyłapała nas Sandra, która potem goniła mnie po całej plaży z mordem w oczach. Miało wydarzyć, się coś gorszego ale nagle obudził mnie ktoś, kto z impetem skoczył na moje łóżko i przewrócił się na mnie. 
- Aaa, Thiago idioto ! - krzyknęłam.
- Wstawaj, szkoda dnia - powiedział z uśmiechem.
- Ja cię kiedyś zabiję - mordowałam go wzrokiem, na co on przytulił mnie - ej, mokry jesteś !
- Właśnie brałem prysznic, tobie też by się przydał - zmarszczył nos - Cuchniesz alkoholem.
- Bo ty nie.
- No ale ja mogę.
- A ja to niby nie. Kiedy wróciliście ? - zmieniłam temat.

- Jakieś pół godziny temu. Dobra, ja ci nie przeszkadzam, za pół godziny masz być gotowa - wyszedł. 
Pobiegłam do łazienki i probowałam doprowadzić się do stanu używalności. Następnym razem jak będę chciała pić z piłkarzami niech ktoś mi przypomni, jak się dzisiaj czułam. To było aż dziwne, oni wypili o wiele więcej niż ja, a patrząc na to, jaki Thiago jest rześki, nic im nie było. Kwestia wprawy. Założyłam letnią sukienkę i wyszłam do nich.
- No no no - powiedział z podziwem Sergi Roberto. Pokazałam mu język i ruszyłam w stronę drzwi.
Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy jedzenie.
- No to powiedzcie gdzie byliście - powiedziałam patrząc na Tello siedzącego obok mnie.
- Tu i tam.
- No nie bądź taki tajemniczy.

- To lepiej wy pochwalcie się, co robiliście - porozumiewawczo uśmiechnął się do mnie i do Marca Alcantara.
Spojrzałam na Bartrę i mimowolnie się zarumieniłam. Nie mam pojęcia dlaczego tak zareagowałam, przecież nic się nie wydarzyło.
- Nic, zobaczyliśmy, że sobie poszliście gdzieś bez nas to wróciliśmy do hotelu - spojrzał na nich z wyrzutem.
- Oj już, tylko się nie popłacz - zaśmiał się Sergi - na pewno bawiłeś się lepiej niż my. 
- Co masz na myśli ? - zapytałam.
- Nic - szybko uciął rozmowę Tello.
Po śniadaniu nadszedł czas na szybkie pakowanie i wyjazd na lotnisko. Nasz pożegnanie nie trwało długo, a mimo to powstrzymywałam łzy. Obiecaliśmy sobie, że niedługo się spotkamy - kolejna obietnica bez pokrycia. Staliśmy w hotelowym holu.
- No to do zobaczenia - powiedziałam uśmiechając się przez łzy. Thiago i Tello przytulili mnie i poszli w stronę taksówki. Sergi ruszył za nimi. Zostałam sama z Marciem. Spojrzał mi w oczy.
- Jeszcze raz cię przepraszam.
- Ale za co ? Ja już nic nie pamiętam - zaśmiał się i przytulił mnie mocno. Ciężko było mi się od niego oderwać.
- No idź już. Pozdrów resztę zespołu, Julię , Sandrę wszystkich - skrzywił się trochę, pomachał mi i wsiadł do samochodu.
****
Po wyjeździe chłopaków nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Miotałam się po domu, czułam, że mam mętlik w głowie. W końcu wyszłam i poszłam na plażę. Przy szumie fal zawsze najlepiej mi się myślało.
Nie wiedziałam już, co czuję. Był Jordi.
Pierwszy chłopak od dawna, do którego coś poczułam. Widać było, że mu na mnie zależy, traktował mnie jakbym była ósmym cudem świata. Był taki opiekuńczy, szarmancki, cudowny. Uwielbiałam z nim rozmawiać. Był tylko jeden problem - odległość. Nie dało się o niej zapomnieć,niszczyła wszystko, co udało nam się stworzyć. No bo jak być z kimś, do kogo nie można się przytulić ? Nie można przyjść i spędzić czasu ? Powoli rozmowy na skajpie mi nie wystarczały. Nie da się stworzyć związku bez bliskości. Związku, którego oboje pragnęliśmy. Te przeszkody sprawiały, że bolało mnie serce.
Był też Marc. Nie nie było go, był tylko kolegą. Ale nie mogłam wyrzucić go ze swojej głowy. Już w Barcelonie poczułam, że wytworzyła się między nami pewnego rodzaju więź, która tu w Polsce jeszcze się pogłebiła. Coś mnie do niego przyciągało. Widziałam też, że nie byłam mu obojętna. On tworzył szczęśliwy związek z Sandrą, ja miałam namiastkę związku z Jordim. Tym pocałunkiem każdy z nas mógł wiele stracić, dlatego dobrze, że do niego nie doszło. Mogłam się założyć, że to tylko ja szukałam dziury w całym i wyobrażałam sobie niewiadomo co. Tak naprawdę pewnie nic między nami nie było. Jedyną pewną rzeczą było to, że siedział mi w głowie. Ale to nie było problemem, pozbędę się go i wtedy zostanie mi tylko Alba, na relacjach z którym powinnam się skupiać od początku.
Wiedziałam, że związek z piłkarzem z Barcelony nie ma sensu. Ale usilnie trzymałam się myśli, że nam się uda. Nie wiedziałam, czy byłam gotowa walczyć o ten związek. W głębi duszy siedząc i myśląc o tym, czułam, że nie dam sobie rady. Że to mnie przerośnie. Z bezsilności popłynęły mi łzy.
Ktoś klepnął mnie w ramię.
- Hej, co tu robisz tak późno ? - na dźwięk głosu Mateusza od razu się uśmiechnęłam - Dlaczego płaczesz ?
- Nie płaczę.
- No przecież widzę - usiadł na piasku i przytulił mnie. Nie było ważne, że od dawna nie gadaliśmy. Wszystko wróciło. W jego ramionach poczułam, że jestem bezpieczna i że dla niego jestem najważniejsza. Przestałam płakać.
- Myslałam sobie po prostu.
- Od kiedy to myśli sprawiają, że płaczesz ?
- Odkąd są smutne.
- Magda co się stało ?
- Nic.
- No proszę cię. Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
- Mateusz, ja się zakochałam.
- W końcu - wyszeptał. Wziął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował.
Wtedy zrozumiałam, że jest jeszcze on. I podjęłam decyzję .....


~~~~~~
Rozdział by nie powstał gdyby nie Lulu :**

Udało mi się zdobyć komputer, więc napisałam. 
Pisany tak na szybko, więc przepraszam, ale nie jest jakiś super. Mimo wszystko mam nadzieję, że się spodoba :)